Spełnijcie nasze marzenia

Polska - Grecja. W piątek zaczynamy Euro. Najlepsi polscy piłkarze potrafili podbić Niemcy, teraz czas na podbój Europy

Publikacja: 07.06.2012 22:18

Spełnijcie nasze marzenia

Foto: AFP

Na takie wydarzenie czekaliśmy nie tylko przez dwa i pół roku przygotowań drużyny do Euro. Czekaliśmy znacznie dłużej. Reprezentacja Polski gra na nowym pięknym stadionie w Warszawie i patrzy na to cała Europa.

Kiedy w 2009 roku kończyliśmy eliminacje mundialu, przegrywając ze Słowacją 0:1 po samobójczym golu, przy padającym śniegu na Stadionie Śląskim, na który przyszło kilkuset widzów, to co dzieje się teraz, trudno było sobie nawet wyobrazić. Obudziliśmy się w innej rzeczywistości. Na treningi naszych rywali przychodzą dziesiątki tysięcy kibiców, Rosjan w drodze z lotniska witają oklaski, a większym zagrożeniem dla rasizmu wydaje się być sama obecność Johna Terry'ego w składzie reprezentacji Anglii niż jakieś zdarzenie na ulicach.

Euroentuzjazm jest młody, narodził się wtedy, gdy reprezentacja Polski przestała przegrywać. Dziwią się temu sami piłkarze. Pytają, co się stało, że po dwóch latach biczowania kibice i media nagle zaczęły ich głaskać. Franciszek Smuda jeszcze kilka miesięcy temu powtarzał, że myślał, iż to będzie Euro wszystkich Polaków, ale mocno się na tym oszukał. Teraz znowu wierzy, że nikt nie gwizdnie, gdy spiker wyczyta jego nazwisko, a może nawet dostanie owację i kredyt zaufania. Przynajmniej na 90 minut meczu z Grecją.

Trener mówi, że chociaż przed najważniejszymi meczami zazwyczaj nawet nie zmrużył oka, tym razem będzie spał snem sprawiedliwego. Podobno dlatego, że wreszcie ma spokój. Zrobił wszystko, co było można, i zbudował zespół, któremu ufa.  - Wiem, że stać nas na osiągnięcie tego, co chcemy - tłumaczył.

Smuda budował na swój sposób. Na początek, nie wywoływany do tablicy, ogłosił #kilka zasad, które potem  - gdy konsekwentnie je łamał  - dziennikarze mu wypominali. Farbował lisy, bo zrozumiał, że cały świat stawia na naturalizowanych piłkarzy, zmieniał plany kadry z dnia na dzień, miał nie jeździć na komercyjne zgrupowania, a pojechał do Tajlandii. Wizerunek kadry pogorszył jeszcze odlot orłów z koszulek, na szczęście wróciły.

Ale Smuda postawił na swoim, zaryzykował. Niczym Alex Ferguson powtórzył pod nosem: „My way or highway". Wyrzucił z kadry Sławomira Peszkę po drugiej wpadce alkoholowej i już mu nie wybaczył. Kiedy skreślił z drużyny Artura Boruca i Michała Żewłakowa, oddał władzę w ręce młodych, pogniewał się na większość dziennikarzy i było mu z tym dobrze.

Jakub Błaszczykowski, dopiero, gdy dostał pełne zaufanie trenera, uwierzył w siebie jako kapitana. Można mieć wiele uwag do sposobu prowadzenia drużyny przez Smudę, ale nie bał się odmłodzić składu. W kadrze jest 19-letni Rafał Wolski, 20-letni Marcin Kamiński, a najstarszy w zespole Marcin Wasilewski ma raptem 32 lata.

W czwartek na konferencji Smudzie trzęsły się ręce, był zdenerwowany. Siedzący obok niego Błaszczykowski mówił, że w piątek razem z kolegami przyjedzie na stadion spełnić swoje marzenia. Dziękował dziennikarzom za trzy lata pracy, zamykał jakiś rozdział, tak jakby dzisiaj miał otworzyć nowy.

Kapitan reprezentacji nie chciał zdradzić, jakie specjalne słowa przygotował dla drużyny przed meczem. Powtarzał, że to wchodzenie do szatni z butami, a on na to nie pozwoli.

Na Greków Smuda wysyła mieszankę wybuchową. Wygadanego, ale młodziutkiego bramkarza Wojciecha Szczęsnego, polskich Niemców, których osobiście namówił do gry dla jego drużyny  - Sebastiana Boenischa i Eugena Polanskiego, dwóch zawodników, którzy od dwóch pokoleń byli Francuzami  - Damiena Perquisa i Ludovica Obraniaka. O ducha zespołu dba człowiek, któremu po złamaniu nogi dawano małe szanse, że będzie chodził. Marcin Wasilewski udowadnia, że niemożliwe dzięki mocnemu charakterowi staje się realne. No i wreszcie trzy wisienki na torcie  - Błaszczykowski, Robert Lewandowski i Łukasz Piszczek, zawodnicy Borussii Dortmund, którzy podbili Niemcy, a teraz marzy im się Europa.

Poprowadzi ich człowiek, który mówi, że jako jedyny na turnieju będzie stał przy linii w dresie, bo garnitur to nie jest jego środowisko naturalne. Trener, który tapetował mieszkania i malował wielkie silosy, wisząc na linach, który zrobił amerykańską karierę po polsku i którego przyszłość zależy teraz od trzech meczów.

Smuda nie wygrał żadnego trofeum spokojnie. Wczoraj wspominał swoje największe triumfy, gdy jego Widzew strzelał trzy gole w ostatnich pięciu minutach i wygrywał 3:2, gdy ta sama drużyna zdobywała decydującego o awansie do Ligi Mistrzów gola w ostatniej minucie w Kopenhadze. Albo gdy Lech pokonywał Austrię Wiedeń po dogrywce. Dzisiaj wszyscy życzylibyśmy sobie spokojniejszego scenariusza.

Jeden ze sponsorów kadry zorganizował akcję, której patronem został Błaszczykowski. Grały drużyny podwórkowe, on oglądał ich mecze, stał z boku w kapturze, ujawniał się dopiero po zakończeniu spotkania. Kilka dni temu lider zwycięskiego zespołu dał mu opaskę kapitana, mówiąc: „Kuba, my już swoje zrobiliśmy. Teraz twoja kolej".

Mieliśmy nie zdążyć ze stadionami, nie mieć dróg i hoteli. Mamy, pokazaliśmy, że potrafimy. Najwyższa pora, żeby teraz nasi piłkarze pokazali, iż potrafią grać.

Polska -  Grecja

Skład Polski

Szczęsny -  Piszczek,  Wasilewski, Perquis,  Boenisch -  Błaszczykowski, Murawski, Polanski, Obraniak, Rybus -  Lewandowski

Skład Grecji

Chalkias -  Torossidis, Papasthatopoulos,  A. Papadopoulos, Holebas  -  Katsouranis, Maniatis  -  Ninis, Karagounis, Salpingidis -  Samaras

Sędziują

Carlos Velasco Carballo (główny), Roberto Alonso Fernandez, Juan Carlos Jimenez (wszyscy Hiszpania).

Stadion Narodowy  w Warszawie,  8 czerwca, godz. 18.00


Na takie wydarzenie czekaliśmy nie tylko przez dwa i pół roku przygotowań drużyny do Euro. Czekaliśmy znacznie dłużej. Reprezentacja Polski gra na nowym pięknym stadionie w Warszawie i patrzy na to cała Europa.

Kiedy w 2009 roku kończyliśmy eliminacje mundialu, przegrywając ze Słowacją 0:1 po samobójczym golu, przy padającym śniegu na Stadionie Śląskim, na który przyszło kilkuset widzów, to co dzieje się teraz, trudno było sobie nawet wyobrazić. Obudziliśmy się w innej rzeczywistości. Na treningi naszych rywali przychodzą dziesiątki tysięcy kibiców, Rosjan w drodze z lotniska witają oklaski, a większym zagrożeniem dla rasizmu wydaje się być sama obecność Johna Terry'ego w składzie reprezentacji Anglii niż jakieś zdarzenie na ulicach.

Pozostało 86% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!