Pogotowie do swojej partnerki Janiny K. wezwał Wojciech P. Karetka przyjechała do domu przy ul. Nowoursynowskiej po kilku minutach.
Pomoc nie była jednak możliwa. Lekarze potwierdzili tylko zgon kobiety i wezwali na miejsce policję i prokuratora. – Podczas oględzin ciała okazało się, że kobieta miała dwie rany zadane nożem. Poza tym jej lewa ręka była cała sina, jakby ktoś skatował ją wcześniej bardzo brutalnie. Podejrzewamy, że mogła być nawet złamana – mówi policjant.
Funkcjonariusze zatrzymali do wyjaśnienia Wojciecha P. Na razie nie usłyszał zarzutów. – Czekamy na sekcję zwłok kobiety, która zostanie przeprowadzona w piątek. Ona potwierdzi, kiedy i dlaczego Janina K. zmarła – tłumaczy Paweł Wierzchołowski, szef mokotowskiej prokuratury.
Podczas zatrzymania Wojciech P. opowiadał policjantom, że gdy wrócił do domu w nocy, to jego partnerka spała. Rano zobaczył, że jest pobita, ale jeszcze żywa. – Sama prosiła mnie o wezwanie pogotowia. Więc to zrobiłem – zapewniał policjantów.
Mężczyzna w policyjnym areszcie czeka na decyzję prokuratury.