Rodziny bobrów europejskich w kanałku pojawiły się dwa lata temu. Początkowo nie byli to uciążliwi sąsiedzi dla ludzi. Problem pojawił się, gdy zaczęły budować tamy.
– Spiętrza to wodę w kanale, zwiększa zagrożenie podtopieniami – mówi „Rz" wiceburmistrz Targówka Wacław Kowalski.
Bobrowa aktywność budowlana, zdaniem urzędników, przyczynia się też do zmiany biegu koryta kanałku i podmywania skarpy. Z ich obserwacji wynika, że naprawy już wymaga kilkaset metrów skarpy, co kosztować może kilkaset tysięcy złotych.
Według naszych rozmówców bobry postawiły już osiem tam. Władze Targówka w obawie przed ich niszczycielską działalnością zwróciły się do miejskiego Biura Ochrony Środowiska o pozwolenie na ich złapanie i przewiezienie do fermy bobrów prowadzonej przez Polską Akademię Nauk w Popielnie.
Wiceburmistrz Kowalski przypomina, że działania takie były już podejmowane i żaden z bobrów nie ucierpiał w trakcie odławiania i transportu.