"W styczniu br. pan por. Artur Wosztyl poinformował, iż nieznani sprawcy uszkodzili jego samochód w sposób mogący zagrażać życiu. Pan por. Artur Wosztyl jest ostatnim świadkiem dysponującym informacjami potwierdzającymi, iż nawigatorzy rosyjscy wydawali pilotom TU-154 M komendę zejścia do 50m nad poziomem pasa" - wskazuje przewodniczący sejmowego zespołu, który bada katastrofę.
Chodzi o przecięcie przewodów hamulcowych w samochodzie Wosztyla. Jak napisała niezalezna.pl Wosztyl zgłosił sprawę na policję.
Macierewicz przypomina, że Seremet odrzucił już podobny wniosek. Poseł złożył go po samobójczej śmierci chor. Remigiusza Musia, który leciał wraz z Wosztylem (prokuratura nie stwierdziła udziału osób trzecich).
"Uznał Pan to za niecelowe, twierdząc iż nie ma żadnych przesłanek, iż życie świadka może być zagrożone. Dziś wiemy już ponad wszelką wątpliwość, iż życie pana por. Artura Wosztyla jest zagrożone" - ocenia poseł.
Pismo trafiło również do szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Jerzego Artymiaka i Komendanta Głównego Policji nadisp. Marka Działoszyńskiego.