– Czy reżyseria jest zawodem dla kobiety? To pytanie drażni mnie tak samo jak etykietka „kobiece kino". Reżyseria to zawód, za którego uprawianie płaci się wysoką cenę. Płaci się ją za wrażliwość, za sposób, w jaki trzeba chłonąć świat, za ciągłe egzaminy, które się zdaje, za to, że jest się osobą publiczną, narażoną na nieustanną krytykę. To wszystko nie ma nic wspólnego z płcią – powiedziała mi kiedyś Barbara Sass.
Źle się czuję w tłumie. Rozmowa Mazurka z Barbarą Sass
Dopisywano jej etykietkę „reżyserki-kobiety" także dlatego, że stanęła za kamerą wtedy, gdy robienie filmów było głównie domeną mężczyzn.
Urodziła się 14 października 1936 roku w Łodzi. Jej ojciec jako kurator województwa łódzkiego walczył o sprawy nauczycieli, upominał się o małe szkoły w gminach. Rodzina ze strony matki była typowo mieszczańska. Babka – żona łódzkiego przemysłowca – urodziła 16 dzieci.
– Cała ta rodzina była inżynierska, a ja wybrałam drogę artystyczną – wspominała Sass.