Na audiencji w Watykanie, która odbyła się w środowy poranek, doszło do niecodziennej sytuacji. Zgromadzeni ludzie jak zwykle wręczali papieżowi rozmaite przedmioty (według relacji tym razem były to flagi, koszulki, obraz, harcerska chusta oraz maskotka), dawali do potrzymania dzieci (naliczono tym razem siedmioro), ale jedna z grup przygotowała rzecz wyjątkową.

Delegacja pielgrzymów przybyła do Franciszka z jego rodzinnej Argentyny. Dzięki temu umożliwiono im spotkanie w bardziej kameralnej grupie. Szef Argentyńczyków, Gustavo Hoyo jako lider kampanii nawołującej do dialogu w sprawie Falklandów-Malwinów, poprosił papieża o przytrzymanie tablicy z napisem "Czas na dialog pomiędzy Argentyna a Wielką Brytanią w sprawie wysp Falklandzkich".

Zdjęcie Franciszka trzymającego niebiesko-biały znak kampanii szybko obiegło świat. Wyglądało na to, że Watykan tym samym zajął stanowisko w sprawie terytorialnego sporu sprzed 33 lat, jednak niedługo później pojawił się komentarz dementujący zaangażowanie stolicy apostolskiej w kwestię wysp. Papież miał podobno jedynie przytrzymać tablicę przez grzeczność dla proszącego go o to Hoyo, a na dodatek nie zdawał sobie nawet sprawy z treści znajdującego się na niej napisu.

Trudno w te wyjaśnienia wierzyć, ponieważ Franciszek jest Argentyńczykiem, mówi po hiszpańsku od urodzenia, a Watykan zdawał sobie sprawę z intencji grupy pielgrzymów, którym udzielono zgody na bezpośrednie spotkanie. Co więcej, jeszcze jako kardynał Bergoglio, papież wielokrotnie wypowiadał się o bohaterstwie argentyńskich żołnierzy, którzy zginęli podczas krótkiego, ale burzliwego sporu w 1982 roku. Prezydent kraju, Cristina Fernandez de Kirchner przed dwoma laty apelowała do Franciszka, by pomógł wrócić do rozmów z Wielką Brytanią w sprawie dalszych losów wysp.