Masakra w Monachium w świetle jupiterów

45 lat temu, 5 września 1972 roku, podczas Igrzysk Olimpijskich w Monachium palestyńska organizacja terrorystyczna Czarny Wrzesień wzięła 11 izraelskich sportowców jako zakładników. Tak zaczęły się wydarzenia znane jako "masakra w Monachium"

Aktualizacja: 05.09.2017 12:45 Publikacja: 05.09.2017 00:01

Masakra w Monachium w świetle jupiterów

Foto: Creative Commons Attribution 2.5 Generic/Dr. Avishai Teicher Pikiwiki Israel

Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

5 września 1972 roku oczy całego wolnego świata skupiły się na monachijskiej wiosce olimpijskiej. Na budynek, w którym ośmiu członków palestyńskiej grupy terrorystycznej Czarny Wrzesień przetrzymywało dziewięciu izraelskich sportowców (dwóch innych od razu zamordowano), skierowane były obiektywy setek kamer i aparatów fotograficznych. Negocjacje obserwowało 80 tys. gapiów.

- Był to pierwszy przypadek, gdy bliskowschodni terroryzm, będący do tej pory zjawiskiem lokalnym, wypłynął na szersze wody. O tej spektakularnej akcji mówili wówczas wszyscy - mówił "Rz" prof. Andrzej Chojnowski z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista od najnowszej historii Izraela.

Wielu Palestyńczyków twierdzi z dumą, że dopiero dzięki temu zamachowi Zachód zainteresował się "losem Palestyny". - Jestem dumny z tego, co zrobiłem. Bardzo pomogło to sprawie. Przed Monachium świat nie miał pojęcia o naszej walce - wyznał kilka lat temu Jamal Al Gashey, jedyny zamachowiec, który uniknął sprawiedliwości.

Ze względu na swój symboliczny wymiar masakra zaciążyła również poważnie na stosunkach izraelsko-palestyńskich. Z punktu widzenia politycznego miała ona charakter epizodyczny, ale zarówno sam zamach, jak i izraelska na niego reakcja doprowadziły do wzrostu obopólnej nienawiści. Do dzisiaj hasło "Monachium" wywołuje na Bliskim Wschodzie gwałtowne emocje.

Niemiecka policja, która na płycie lotniska - gdzie przemieścili się terroryści - miała odbić zakładników, wykazała się żenującą niekompetencją. Oddział ukryty w podstawionym samolocie na kilka minut przed akcją, nie informując nikogo, uciekł. Snajperzy nie mieli zaś żadnego doświadczenia. W efekcie ich nieudolnej interwencji terroryści zdołali zamordować wszystkich zakładników.

- Wytworzyło to w Izraelczykach przekonanie, że są całkowicie osamotnieni i muszą sobie radzić sami. Rozprawiać się z terrorystami nierzadko wbrew międzynarodowemu prawu - podkreślał prof. Chojnowski. Już cztery dni po zamachu izraelskie myśliwce ostrzelały obozy palestyńskich uchodźców w Syrii i Libanie.

Wkrótce stało się jasne, że trzej zamachowcy, którym udało się przeżyć, nie poniosą żadnych konsekwencji. Kilka tygodni po masakrze porwany został bowiem samolot Lufthansy. Terroryści zażądali zwolnienia "monachijskiej trójki", co Berlin oczywiście skwapliwie wykonał. Zbrodniarzy przetransportowano do Libii, gdzie fetowano ich jak bohaterów.

Izraelska premier Golda Meir zleciła wówczas Mossadowi utworzenie specjalnej jednostki zabójców, którzy mieli wymierzyć sprawiedliwość sprawcom i organizatorom zamachu. Członkowie grupy o kryptonimie Gniew Boży przez dwadzieścia lat jeździli po świecie i likwidowali członków Czarnego Września - między innymi dwóch zamachowców- oraz radykalnych działaczy OWP. Jednego z głównych organizatorów monachijskiej masakry sześciokrotnie postrzelono w 1981 roku w warszawskim hotelu Victoria.

Zdarzenia w Monachium miały również bardzo duży wpływ na postrzeganie konfliktu izraelsko-palestyńskiego w świecie. - Był to pokaz siły i wielki sukces propagandowy terrorystów. Nie przerwano przecież olimpiady, co byłoby nie do pomyślenia, gdyby zginęli Amerykanie czy Rosjanie. Argumentowano, że sprawa nie jest jednoznaczna moralnie - powiedział profesor Andrzej Chojnowski.

To właśnie od czasu zamachu z 1972 roku część zachodnich środowisk intelektualnych zaczęła z pobłażliwością podchodzić do palestyńskich terrorystów i relatywizować popełniane przez nich zbrodnie. Zrównywać oprawców z tymi, którzy wymierzają im sprawiedliwość i z ich ofiarami. - Pamiętam, jak wówczas mówiono, że zamachowcy postąpili źle, ale walczą przecież o dobrą sprawę - dodał prof. Chojnowski.

Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"

5 września 1972 roku oczy całego wolnego świata skupiły się na monachijskiej wiosce olimpijskiej. Na budynek, w którym ośmiu członków palestyńskiej grupy terrorystycznej Czarny Wrzesień przetrzymywało dziewięciu izraelskich sportowców (dwóch innych od razu zamordowano), skierowane były obiektywy setek kamer i aparatów fotograficznych. Negocjacje obserwowało 80 tys. gapiów.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej