Nie jestem trendy

Andrzej Sikorowski o płycie „Sprawa rodzinna" nagranej z córką Mają

Aktualizacja: 05.02.2010 12:08 Publikacja: 22.01.2010 18:14

Nie jestem trendy

Foto: Materiały Promocyjne

[b]Ukazał się drugi album pana i Mai. Czy grupa Pod Budą jeszcze istnieje?

Andrzej Sikorowski: [/b]Przez połowę życia grałem pod jej szyldem. Wciąż występujemy, jeśli tylko kontrahent jest w stanie sprostać naszym warunkom. Głównie jednak mam frajdę, sprawdzając się sam oraz występując z Majką. Przeżywam drugą młodość. Widzę, jak się wokalnie rozwija. Absorbuje uwagę nie tylko dlatego, że jest urodziwą blondynką. Musi udowodnić znacznie więcej niż inne wokalistki – że nie jest tylko córką swojego ojca.

[b] Pomiędzy ojcem a córką wytwarza się wyjątkowa relacja. Trzeba uważać, żeby nie zepsuć dziecka, a z siebie nie zrobić pantoflarza… [/b]

Córki bywają dla ojców kobietami idealnymi, bo są do nich bardziej podobne mentalnie niż żony, a dzięki kobiecej intuicji wiedzą, który guzik nacisnąć, żeby uruchomić właściwą reakcję tatusia. Wiele zależy od matki. Powinna być przeciwwagą dla ojcowskiej nadopiekuńczości. U nas dodatkowe znaczenie miało to, że Maja jest jedynaczką. Miałem poczucie winy, że wychowuję córkę z doskoku, bo ciągle byłem w trasie. Kiedy wracałem do domu, starałem się odrobić zaległości. Jednego dnia były kino, zoo, cyrk. Karnawał. Na szczęście Maja ma swój wewnętrzny kompas. Przez nasz dom przelewały się tłumy. Piło się alkohol w dużych ilościach, mięso latało w powietrzu, a moje dziecko przeklina tyle o ile, czasem wypije gin z tonikiem.

[b]Nie kwitnie kult ojca? [/b]

Córka nie pada przede mną na kolana. Ojciec nie jest mistrzem świata. Często mobilizuje mnie do roboty, potrafi skrytykować. Ma swoje zdanie i charakter. Kiedy nie podobała się jej moja muzyka do "Uczty w poście", skomponowała własną. Gdy zakwalifikowała się do programu "Droga do gwiazd", chciała zaśpiewać ulubioną grecką piosenkę. Zrezygnowała z występu, bo narzucano jej repertuar anglojęzyczny. W domu zawsze słyszała, że ma być osobą szczęśliwą i nie powiększać grona sfrustrowanych gwiazd. Mimo że w liceach muzycznych różnie bywa, nie obawialiśmy się, że będzie miała narkotykowe pokusy. To jest zazwyczaj koszt obojętności w rodzinie. Rodzice wcale nie muszą być patologiczni. Kapitalizm wymusza krzątaninę mamy i taty za groszem. Kiedy widzą, że dziecko nie ma śladów ukłuć strzykawki, nie wraca do domu pijane, uważają, że wszystko jest ok. O tym są "Galerianki". Dziś narkomania i prostytucja bywają higieniczne. Do czasu.

[b]Obchodzi pan 40-lecie działalności artystycznej. Kiedy pan chwycił za gitarę? [/b]

Chciałem sobie akompaniować, ale miałem siedem lat i łapka jak na gitarę była za mała. Ojciec wykombinował mandolinę. Uczył mnie grać brat malarki Zofii Stryjeńskiej Tomasz Lubański. Na gitarze nauczyłem się grać sam. Ale do Ameryki pojechałem pierwszy raz jako mandolinista. Janusz Rewiński kompletował składankę i wymóg był taki, żeby zrobić baciarską orkiestrę ze Lwowa. Załapałem się.

[b]W "Pani Zosi" śpiewa pan, że nie tęskni za komuną, tylko za młodością, która przypadła na jej czasy. [/b]

Na pewno nie za kolejkami po paszport. Ale niektóre przejawy komuny w kulturze mi się podobały. W Polskim Radiu istniała jednoosobowa komórka kierowana przez panią Irenę, filolożkę, która nie oceniała poprawności politycznej, tylko językową. Dawała się przekonać, gdy udowodniłem, że fraza jest zaczerpnięta z mowy potocznej. Gdyby przetrwała instytucja pani Ireny, połowa repertuaru nie znalazłaby się na antenie. Autorzy usłyszeliby, że nie umieją

pisać. A tak piszą i są grani. Jestem pewien, że gdyby Marek Grechuta dziś rozpoczynał karierę – miałby problemy z obecnością w mediach, a "Korowód" nie miałby szans, bo dziś radiowy hit nie może trwać dłużej niż trzy minuty.

$>

[b]Wielu artystów uważa, że im gorzej w radiu, tym większa publiczność na koncertach. [/b]

Rzeczywiście, wytworzył się w Polsce drugi obieg, który nie ma konotacji politycznej, tylko artystyczną. Moi słuchacze trzymają rękę na pulsie i sprawdzają, czy koncertuję i wydaję płyty. Dzięki nim album "Kraków – Saloniki" kupiło już prawie 30 tysięcy fanów. Radio nie grało piosenek, a wypełniam najbardziej prestiżowe sale.

[b]"Panią Zosię" wykonał pan z Grzegorzem Turnauem. Jak się spotkaliście? [/b]

Dziadek Grześka pracował z moim ojcem w "Dzienniku Polskim". Był barwną postacią z rozwichrzoną czupryną i patriarchalną brodą. Bałem się, kiedy brał mnie na ręce i mówił: "Mój ty mały mikroskopku". Po latach usłyszałem, że Grzesiek wygrał eliminacje do finału Festiwalu Piosenki Studenckiej. Byłem w jury. W finale zwyciężył. Podpisałem się pod werdyktem. Zaśpiewaliśmy "Nie przenoście nam stolicy do Krakowa", od 11 lat gramy program "Pasjans na dwóch". Należymy do tego samego krakowskiego świata, na który składa się tradycja dobrych liceów i inteligenckich domów. Grzegorz, tak jak ja, jest osobą biesiadną, ale świetnie się nam również milczy. Niekłopotliwie.

[b]Panie Andrzeju, jest pan piękny i młody, a napisał pan piosenkę o śmierci. [/b]

Już na pierwszej płycie była kompozycja o facecie, który idzie z walizką do nieba. Ciotka Matylda szła tam z kotem pod pachą. Śmierć to takie samo zjawisko jak miłość. Podchodzę do niej bez histerii. Nakazałem rodzinie, że mam być spalony i rozsypany.

[b]Gdzie? [/b]

Może być w oczku wodnym koło domu. Rybki będą miały pożytek. Kiedy chodzę na Rakowice, gdzie jest pochowany mój dziadek Andrzej Sikorowski, myślę sobie: tak to ma wyglądać? A po cholerę?!

[ramka] KONKURS

Dla naszych czytelników mamy pięć płyt "Sprawa rodzinna".

Wygra pięć pierwszych zgłoszeń na adres [mail=kultura@rp.pl]kultura@rp.pl[/mail].

[b]Znamy już zwycięzców, poinformujemy ich drogą elektroniczną. Dziękujemy za udział w konkursie :)[/b]

Start konkursu - piątek (05.02.2010), godz. 12.00[/ramka]

[b]Ukazał się drugi album pana i Mai. Czy grupa Pod Budą jeszcze istnieje?

Andrzej Sikorowski: [/b]Przez połowę życia grałem pod jej szyldem. Wciąż występujemy, jeśli tylko kontrahent jest w stanie sprostać naszym warunkom. Głównie jednak mam frajdę, sprawdzając się sam oraz występując z Majką. Przeżywam drugą młodość. Widzę, jak się wokalnie rozwija. Absorbuje uwagę nie tylko dlatego, że jest urodziwą blondynką. Musi udowodnić znacznie więcej niż inne wokalistki – że nie jest tylko córką swojego ojca.

Pozostało 91% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!