[b]Rz: Znał ksiądz arcybiskup ks. Jerzego Popiełuszkę? [/b]
[b]abp Kazimierz Nycz, metropolita warszawski:[/b] Widziałem go tylko raz. To było w krakowskich Mistrzejowicach. I był to dla mnie szok. Wcześniej słuchałem kazań ks. Popiełuszki w radiu nadającym z zagranicy. Z innymi młodymi księżmi – jestem od ks. Jerzego młodszy tylko o rok – byliśmy zafascynowani jego osobą. Wyobrażałem go sobie jako kogoś porywającego i w wyglądzie, i w słowach. A zobaczyłem kogoś bardzo skromnego. To, co mnie najbardziej ujmuje w postaci ks. Jerzego, to prostota jego kazań opartych na ewangelii i bardzo mocno na nauczaniu Jana Pawła II.
Kiedy czyta się kazania ks. Jerzego, to przychodzi zaskakująca myśl: nie ma w nich nic nadzwyczajnego. O nadzwyczajności kazań ks. Jerzego decydował kontekst. One były nadzwyczajne, bo czas był niezwykle trudny. Trzeba było mieć dużą odwagę, by je głosić. Byli w tamtych czasach inni księża, których kazania były w sensie treści mocniejsze, a formy – lepsze, ale kazania ks. Jerzego były ciepłe, serdeczne, proste. Ks. Popiełuszko miał charyzmat, który sprawiał, że przyciągał ludzi. Mówił im, że zwycięstwo przyjdzie, wolność jest do obronienia, że nie wolno dać się zastraszyć, ulec panice, ale stać na straży godności człowieka. Przy tym wiedział, że system jest przeciwny Kościołowi, wierze. Ks. Jerzy, broniąc człowieka, Kościoła i wiary w ludziach, był męczennikiem za wiarę.
[b]Czym dla Polski jest beatyfikacja księdza Popiełuszki? [/b]
Ta beatyfikacja powinna stać się próbą powrotu do tego, co się stało w Polsce lat temu 25 – 30, kiedy żył ks. Jerzy, by odświeżyć w pamięci tamten kontekst. Ks. Jerzy pokazuje nam, że nawet w tak trudnych, skomplikowanych czasach mogą się rodzić święci. Mogą zdawać egzamin i być światłem dla tamtych czasów, jak był ks. Popiełuszko dla jemu współczesnych, a równocześnie być światłem w sensie ponadczasowym dla nas i naszych następców.