Obie partie traktują te rozmowy jak posunięcie taktyczne. Nie można jednak wykluczyć, że coś z tego wyniknie, bo jak się siada do rozmów, to w jakiejś sprawie można się dogadać. Byleby to była dobra sprawa. Bo ostatnia zmiana konstytucji zakazująca kandydowania do Sejmu osobom skazanym doprowadzi kiedyś, w nieznanej przyszłości do ciężkiego kryzysu konstytucyjnego.
[b]Dlaczego?[/b]
Bo system partyjno-parlamentarny nie będzie mógł zassać, przemielić i wypluć kogoś takiego jak Andrzej Lepper. Urok parlamentaryzmu polega na tym, że wciąga skrajnych przywódców, niekiedy watażków półkryminalistów, po czym wypluwa ich już zneutralizowanych. Teraz będą poza systemem. Wyłącznie z oportunizmu wstrzymałem się od głosu w tej sprawie, bo zostałbym okrzyknięty obrońcą kryminalistów w polskim parlamencie.
A wracając do konstytucyjnej gry między PO i PiS, Platforma już na starcie zdobyła w niej punkty, bo wyszła z inicjatywą rozmów o porozumieniu. Teraz jeżeli coś pójdzie nie tak, wina spadnie na PiS. Fakt, że Jarosław Kaczyński to przegapił wskazuje na jego nieudolność, nieskuteczność i ogólną zapaść polityczno-intelektualną.
[b]Dlaczego prezes PiS przeżywa zapaść polityczno-intelektualną? Nie służy mu pobyt w opozycji?[/b]
Jarosława Kaczyńskiego paraliżuje troska o brata. A prezydenta paraliżuje troska o prezesa PiS.
[b]Gdyby tak było, to obaj powinni dojść do konkluzji, że są na równi pochyłej i zaraz zrobią sobie krzywdę. Dlaczego tego nie widzą?[/b]
Odpowiem następującą anegdotą: Czesław Miłosz jako student był z kolegami na wsi. Zobaczył tam krystalicznie czysty strumień, a nieopodal niego małe bajoro, w którym taplało się stadko gęsi. Studenci spytali chłopa siedzącego na przyzbie, dlaczego gęsi taplają się w błocie zamiast pływać po czystej wodzie. Na to chłop: „a żeby to one wiedziały”.
[b]Może Jarosław Kaczyński ma jakiś plan, który realizuje?[/b]
O Stanisławie Mikołajczyku, gdy uciekł z Polski, też krążył dowcip: „premier mówił, że ma plan, a to był aeroplan”.
[b]Czy pana zdaniem istnieje koalicja PiS – SLD w mediach publicznych?[/b]
Oczywiście, że tak. Tylko ktoś dotknięty matołectwem może sądzić, że tej koalicji nie ma.
[b]Politycy obu partii upierają się, że taka koalicja nie istnieje.[/b]
Ich słowa mają taką samą wartość jak słowa polityków PO, że nie było afery hazardowej. Upierali się przy tym do czasu, gdy Donald Tusk oznajmił, że afera hazardowa była. Koalicja powstała, bo obie strony miały w tym interes. Dla Jarosława Kaczyńskiego najważniejsze jest, by media publiczne nie szkodziły kampanii wyborczej jego brata, prezydenta Kaczyńskiego, a dla SLD – neutralna postawa TVP wobec PRL. Dlatego gdy Sojusz zrobił awanturę o film „Towarzysz generał“ o Wojciechu Jaruzelskim, to po prostu był w swoim prawie. Wyobrażam sobie, że przedstawiciel SLD powiedział: zawarliśmy układ, nie pozwolimy się oszukiwać. Na co PiS: rzeczywiście, dopuszczając do emisji tego filmu, uderzyliśmy w PRL, czyli złamaliśmy umowę, a więc należy wam się rekompensata.
[b]PiS przyłożyło rękę do odwołania Anity Gargas, wiceszefowej TVP 1?[/b]
Oczywiście. Prezes Romuald Orzeł nieprzypadkowo był na urlopie lub nieprzypadkowo nie wrócił z niego na kluczowe głosowanie. I oto mamy następującą sytuację: za prezesury Bronisława Wildsteina w TVP można było mówić prawdę o PRL, za Andrzeja Urbańskiego też, nawet za Jana Dworaka było to możliwe. A za prezesa Orła, PiS-owczyka – nie. Z powodu reelekcji Lecha Kaczyńskiego Orzeł stał się dyskretnym patronem realnej cenzury w mediach publicznych, w programach dotyczących najnowszej historii. Nie ma głębszego upadku.
[b]Może PiS nie ma innego ruchu i dlatego musi się na to godzić?[/b]
Jestem zwolennikiem pragmatyzmu politycznego, ale likwidacja moralnych podstaw egzystencji politycznej własnej partii to nie jest pragmatyzm, tylko dowód na upadek polityczny Jarosława Kaczyńskiego.