Władze Kijowa zajmują w tej sprawie niejednoznaczne stanowisko, co poważnie niepokoi szefa Ukraińskiej Federacji Piłkarskiej Hryhorija Surkisa.
Dekret prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki o demontażu konstrukcji przed stadionem olimpijskim i wypłacie rekompensaty właścicielom centrum (firmie Ju-Dżin) ukazał się już 31 sierpnia. Wtedy przedstawiciele Ju-Dżin mówili o 50 milionach dolarów odszkodowania. Dziś urzędnicy kijowscy wymieniają kwotę trzykrotnie wyższą: 120 – 150 milionów, i twierdzą, że takiej sumy w budżecie miejskim nie ma.
Zdaniem ekspertów, którzy chcą pozostać anonimowi, suma „jest wzięta z sufitu”, bo miejskie władze jak dotąd nie przeprowadziły audytu niedokończonej budowy.
– Mer miasta Leonid Czernowecki chce zarobić na stadionie olimpijskim albo wysokością rekompensaty próbuje szantażować koalicję parlamentarną na czele z Julią Tymoszenko, która nie ukrywa, że chce jego dymisji – mówią w Kijowie.
Władze stolicy Ukrainy dają do zrozumienia, że prestiżowy stadion olimpijski może nie być areną Euro. Świadczy o tym m.in. wypowiedź sekretarza rady miejskiej Ołesia Dowhyja dotycząca centrum rozrywkowego Troicki.