[b]Wywołał pan hasło „bankiety”. Pijaństwo rzeczywiście jest tak dużym problemem polskiej szermierki?[/b]
Jest. Denerwuje mnie, że są działacze i sędziowie, którzy przyjeżdżają na zawody tylko po to, żeby się zabawić. I potem ktoś taki przychodzi na zawody dzieci na bańce, przeklina. Wręcza dzieciakom medale w stanie wskazującym. Jak ktoś już musi pić, to niech przynajmniej zostanie w hotelu, umie się schować. Niedobre zachowania zdarzają się nam też niestety na zagranicznych wyjazdach, a to bardzo psuje opinię.
[b]Zepsuła ją też wielka awantura o szermierkę podczas igrzysk w Pekinie, gdy sportowcy, trenerzy i działacze przerzucali się oskarżeniami: wy nadużywacie alkoholu i jesteście nieudolni, a wy jesteście leniwi itd.[/b]
Byłem świadkiem tego, jak Sylwia Gruchała wylała swoje żale na trenera Tadeusza Pagińskiego, bo podczas igrzysk kierowałem Komisją Techniczną zawodów. Powiedziałem zawodnikom: możemy dyskutować, czy macie rację, czy nie. Ale to, co zrobiliście, zrobiliście w złym miejscu i w złym czasie. Mediom trafiła się gratka, bo igrzyska zaczęły się kiepsko, długo nie było medalu i potrzebny był kozioł ofiarny. I kozioł sam wpadł w ręce.
[b]Za czasów poprzedniego prezesa zawodnicy bywali traktowani jak balast dla związku. Co pan zmieni pod tym względem?[/b]
Szef Rady Zawodniczej będzie brał udział w posiedzeniach zarządu. Chcę, żeby szermierze mówili o swoich potrzebach na bieżąco, a nie dopiero wtedy, gdy noga im się powinie w wielkiej imprezie. Narzekania słychać głównie tam, gdzie nie ma wyników i brakuje partnerskiego układu z trenerem i działaczami. Szermierze to mądrzy ludzie, znający języki, często pracujący na dobrych stanowiskach. A prezes Lisewski ich traktował z góry, jak szarą masę, arogancko. U mnie tego nie będzie, wierzę w nich. Ale oczekuję profesjonalizmu. Muszą się nauczyć rozwiązywać swoje problemy na różnych szczeblach. A dopiero jak już wszystkie zawiodą, niech zwracają się do mnie. Znają mój numer telefonu. Jest czynny całą dobę.