No cóż. Najwyraźniej my – widzowie lubiący spektakle śmieszne i zabawne, mamy takiego pecha, że nieustannie musimy dokonywać bolesnych – co tu dużo mówić – wyborów. W poniedziałek i wtorek w tej trudnej sztuce ćwiczyć się będziemy z powodu trzech winowajców.
Pierwszy to kabaret Paranienormalni. Nikt nie zapomina o ich pochodzeniu z Jeleniej Góry, ale teraz prawda jest taka, że jego dwie trzecie mieszkają w stolicy. Mieszkanie w wielkim mieście wcale im nie przeszkadza w podglądaniu świata zwierząt, o czym świadczą znane skądinąd skecze poświęcone dachowym gołębiom czy muchom i pająkom. W swoich programach korzystają też z bezdennej skarbnicy kultury popularnej, szczególnie jej sektora muzycznego. Między innymi dzięki temu tworzą barwne i dynamiczne widowiska audiowizualne (patrz bardzo kolorowe stroje i takaż scenografia). Kto chce się przekonać, ma szanse w Romie.
No tak. Tylko że kiedy Paranienormalni będą zabawiać publiczność już godzinę, na scenie Teatru Ochoty staną następni winowajcy – Mirosław Kowalczyk i Michał Muskat. Spektaklem „Anatomia rozrywki – kabaret” zabiorą widzów w podróż po przedwojennych warszawskich kabaretach, przywołując utwory Hemara czy Tuwima oraz Szczepcia i Tońcia. Chętni do takiej wyprawy mogą co prawda zdecydować się nie na premierę, a na spektakl następnego dnia. Jednak i tak nie uchroni ich to od rozwiązania trudnego dylematu.
We wtorek bowiem do Sali Kongresowej zjedzie trzeci winny, czyli Kabaret Moralnego Niepokoju. Pani i panowie z tej formacji mogą być nieco zmęczeni, bo ten występ jest ostatnim przystankiem na trasie koncertowej. Ponad dwa miesiące temu rozpoczęła się „Trasasasa...”, podczas której KMN odwiedził 17 miast, w tym Londyn. Ale nie ma się czego obawiać – zmęczenie w niczym artystom przeszkadzać nie będzie i spokojnie można się nastawić na ponad dwie godziny dobrej zabawy sprowokowanej całkiem nowymi skeczami, piosenkami i monologami.
Czekają nas więc dwa dni śmiałych decyzji, ale w końcu nikt nie obiecywał – w żadnej sprawie – że będzie łatwo. Może najlepiej zdecydować się tym razem na najbardziej odpowiadający nam typ humoru. I liczyć, że wyeliminowaną teraz propozycję obejrzymy kiedy indziej.