[b]Rz: Co pana zdaniem mogło być przyczyną tej tragedii?[/b]
[b]Marcin Deka:[/b] Wszystko wskazuje na to, że było za mało wejść prowadzących na teren koncertu. Na dodatek główne wejście było źle zaplanowane. Bramki do kontroli biletów ustawiono poza tunelem, przez który przechodził tłum. Zapewne z jakiegoś powodu wpuszczanie uczestników zostało spowolnione, a z tyłu napierali ludzie. Setki osób zostały stłoczone w tunelu. W takiej sytuacji nietrudno o wybuch paniki. Wystarczy, że kilka osób cierpiało na klaustrofobię. Jeśli taki był scenariusz, na co wiele wskazuje, to do tragedii doszło z winy organizatora.
[b]Czy ochroniarze są w stanie zapanować nad paniką?[/b]
Kiedy wybucha panika, nie da się nic zrobić. Ludzie, którzy czują, że ich życie jest zagrożone, kierują się instynktami i nic do nich nie dociera. A w tym przypadku mówimy o imprezie techno, na której wiele osób jest pod wpływem środków odurzających. Takie osoby wszystko bawi, mają obniżony próg bólu. Nawet kiedy nie ma paniki, nie reagują na instrukcje. A potem jest już za późno. Czasami można jeszcze próbować powstrzymać tłum i nadać mu kierunek, stosując na przykład armatki wodne. Takich środków używa się jednak na imprezach podwyższonego ryzyka, na przykład na meczach. Koncerty nie są zaliczane do takich imprez
[b]Czy organizatorzy dobrze zrobili, nie przerywając koncertu?[/b]