Boenisch uczy się polskiego; reprezentacja Polski, piłka nożna

O trudnej decyzji, debiucie w reprezentacji Polski oraz nauce języka. Z Sebastianem Boenischem rozmawia Michał Kołodziejczyk

Publikacja: 08.09.2010 01:53

Sebastian Boenisch ma 23 lata, na co dzień gra w Werderze Brema. Na zdjęciu z Arturem Borucem

Sebastian Boenisch ma 23 lata, na co dzień gra w Werderze Brema. Na zdjęciu z Arturem Borucem

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

[b]Trenował pan z reprezentacją Polski przez tydzień. Poziom pana kolegów zaskoczył pana na plus czy minus?

Sebastian Boenisch:[/b] Nie zaskoczył, wiedziałem, na co stać tych piłkarzy. Zaskoczyło mnie to, jak miło zostałem przyjęty. Cały czas pytają mnie, czy wszystko w porządku, czy chciałbym coś zmienić. To bardzo ważne, pomaga przyspieszyć aklimatyzację. Trener też jest bardzo dobry, na jego zajęciach widać zaangażowanie i wiarę, że ta młoda drużyna może się rozwijać.

[b]Myśli pan, że gra w reprezentacji Polski pozwoli panu wrócić do pierwszego składu Werderu Brema czy raczej to utrudni?[/b]

Jestem piłkarzem pierwszego składu Werderu. Nigdy nie miałem dłuższych przerw w grze niż dwa mecze. Jeśli trener stawia na kogoś innego, to albo dlatego, że mam kontuzję, albo zależy mu bardziej na obronie wyniku niż atakowaniu. Nie ma co ukrywać, że nad swoją grą w defensywie muszę bardziej pracować niż nad konstruowaniem akcji i włączaniem się do ataku.

[b]Franciszek Smuda w meczu z Ukrainą zostawił panu duże pole do popisu, nie wystawiając lewego pomocnika. Podoba się panu taki system?[/b]

Z jednej strony rzeczywiście mam dużo swobody, miałem przecież dwie okazje do strzelenia gola. Z drugiej – kiedy piłkę mieli rywale, czasami po mojej stronie było ich dwóch, a ja sam.

[b]Po jednym ze strzałów musiał pan przepraszać lepiej ustawionych kolegów z drużyny.[/b]

To prawda, chciałem strzelić gola. Na trybunach siedzieli moi rodzice, specjalnie przyjechali z Niemiec na mój debiut. Rano byli w hotelu, później na rozgrzewce dokładnie sprawdziłem, gdzie siedzą. Gdyby udało mi się pokonać ukraińskiego bramkarza, to byłaby jakaś bajka.

[b] Podobał się panu stadion w Łodzi?[/b]

W Niemczech już takich nie ma... Te na mistrzostwa Europy są jednak nowoczesne, nie ma co narzekać i się śmiać. To nie jest najważniejsze do odnoszenia sukcesów. Na turnieju będziemy grać na pięknych obiektach.

[b] Jest pan pewny miejsca w kadrze?[/b]

Jeśli będę zdrowy, to powinienem się znaleźć w drużynie. Zapewniam jednak, że Euro nie było dla mnie decydujące przy podejmowaniu trudnej decyzji, czyje barwy będę reprezentować.

[b] A co było najważniejsze?[/b]

To, że Polska jest krajem moich przodków, często przyjeżdżam tu na wakacje, znam kulturę, mentalność. No i to, że Smuda mnie chciał. Często do mnie dzwonił, jednak miałem problem z podjęciem decyzji. Grałem w niemieckich młodzieżówkach, w tym kraju się wychowałem. Czekałem na powołanie od Joachima Loewa, ale to przestało mieć sens.

[b]Co powie pan innym piłkarzom z niemieckim obywatelstwem, którzy mogliby grać w reprezentacji Polski? Warto?[/b]

Nic im nie powiem, nie będę namawiał. Każdy zawodnik musi przemyśleć, czy jest gotowy na podjęcie takiego wyzwania.

[b]Po pierwszym meczu zebrał pan świetne recenzje...[/b]

Nie czuję się zbawcą, wiem, na co mnie stać, i wiem też, na co stać moich kolegów z drużyny. Z Ukrainą niby zagraliśmy pewnie, jednak i tak w końcówce zabrakło nam koncentracji. Takie błędy trzeba wyeliminować na treningach. Trudno, żebyśmy rozumieli się bez słów, skoro pierwszy raz graliśmy w takim zestawieniu. Na reakcje kibiców czy mediów nie chcę na razie odpowiadać. Może mi się przytrafić gorszy mecz, tak jak każdemu.

[b]Nie ma problemów z komunikacją na boisku?[/b]

Nie, rozumiem wszystkie potrzebne zwroty – „lewo, prawo, z przodu, góra”. Uczę się takiego języka, którym mówią zawodnicy z mojej drużyny, bo znam trochę inny. Śląski. Myślę, że za dwa, trzy miesiące nie będziemy już rozmawiać po angielsku. Na razie się wstydzę, a koledzy trochę ze mnie się śmieją. Ale tak sympatycznie. W Niemczech prawie nie używałem polskiego, ale niemal wszystko rozumiem dzięki częstym wizytom w Polsce. Teraz będzie tylko lepiej.

[b]Trenował pan z reprezentacją Polski przez tydzień. Poziom pana kolegów zaskoczył pana na plus czy minus?

Sebastian Boenisch:[/b] Nie zaskoczył, wiedziałem, na co stać tych piłkarzy. Zaskoczyło mnie to, jak miło zostałem przyjęty. Cały czas pytają mnie, czy wszystko w porządku, czy chciałbym coś zmienić. To bardzo ważne, pomaga przyspieszyć aklimatyzację. Trener też jest bardzo dobry, na jego zajęciach widać zaangażowanie i wiarę, że ta młoda drużyna może się rozwijać.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku