[b]Rz: Pana przyjaciel Liu Xiaobo nie mógł odebrać Nagrody Nobla. Nikt też nie zrobił tego w jego imieniu. Dobrze, że zostawiono puste krzesło?[/b]
[b]Wan Yanhai:[/b] Oglądanie tej uroczystości w Oslo na własne oczy było dla mnie wielkim przeżyciem. Ale chyba dla każdego na całym świecie widok pustego krzesła był bardzo silnym symbolem. Tak samo jak przesłanie Komitetu Noblowskiego, który przypomniał, że Liu nie jest żadnym przestępcą, tylko upominał się o prawa obywatelskie, które zresztą gwarantuje chińska konstytucja.
[b] Ta nagroda coś może zmienić?[/b]
Ona pokazuje, jak pokrętną ideologią jest komunizm, który pozbawia ludzi wszelkich praw. Albo jesteś z władzą, albo jesteś jej wrogiem i wtedy można z tobą zrobić wszystko. Teraz więcej Chińczyków ma szansę dowiedzieć się, że pewne prawa im się po prostu należą, bo są ludźmi, i nikt nie może im ich odebrać. Jednocześnie nagłośniono filozofię Liu. Przytoczono jego odezwę „nie mam wrogów”, która pokazuje Chińczykom, że mogą w pokojowy sposób, w ramach chińskiego systemu walczyć o swoje prawa. Bez nienawiści, za to z godnością, wytrwałością i bezkompromisowością można wiele osiągnąć, co pokazał przykład krajów waszego regionu.
[b]Tylko że Polska i inne kraje mogły liczyć na zdecydowane wsparcie demokratycznego świata. Nie boi się pan, że w obliczu chińskiej potęgi gospodarczej kraje demokratyczne będą się coraz bardziej bały bronić wartości?[/b]