Na Platformę zamierza głosować 45 proc. badanych – wynika z najnowszego sondażu GfK Polonia dla "Rz". Notowania partii rządzącej po lekkim spadku dwa tygodnie temu wróciły do poziomu z końca kwietnia.
Czy na wzrost notowań PO mogła mieć wpływ wizyta prezydenta USA Baracka Obamy w Warszawie? – Media przez kilka dni nie mówiły właściwie o niczym innym. A taka wizyta zawsze podnosi w oczach społeczeństwa prestiż rządzących – mówi dr Artur Wołek, politolog z Polskiej Akademii Nauk.
Zgadza się z tym dr Jacek Kucharczyk, socjolog z Instytutu Spraw Publicznych. – W sensie wizerunkowym wizyta była sporym sukcesem prezydenta Bronisława Komorowskiego i rządu. To z pewnością pomaga Platformie – mówi "Rz". Zwraca uwagę, że poparcie dla PO jest wyjątkowo stabilne, a pierwsze miejsce tej partii w sondażach niezagrożone. – Od wyborów 2007 r. nie było sondażu, w którym PO straciłaby pozycję lidera. To ewenement – podkreśla.
Powody do zmartwień może mieć PiS. W poprzednim sondażu "Rz" partia Jarosława Kaczyńskiego zanotowała najlepszy wynik (35 proc.) od wakacji 2010 r. W ciągu dwóch tygodni poparcie spadło jednak o 7 pkt proc. i teraz na PiS chce głosować tylko 28 proc. badanych.
Skąd tak gwałtowny spadek? – PiS był przez ostatnie dwa tygodnie mało aktywny. Praktycznie jedyną sprawą, która przykuła uwagę, była wypowiedź Mariusza Kamińskiego (byłego szefa CBA – red.) dla tygodnika "Uważam Rze", w której oskarżył PO o to, że była finansowana z pieniędzy mafii – ocenia dr Kucharczyk. Zdaniem socjologa mogło to zaszkodzić PiS. – Przypomniało język IV RP i wojowniczą naturę PiS. Mogło odstraszyć umiarkowanych wyborców, którzy skłaniali się w kierunku partii Kaczyńskiego, i zmobilizować wyborców, którzy głosują na PO tylko ze strachu przed PiS – podkreśla.