Według Edmunda Klicha, Rosjanie twierdzili, że taśma się nie nagrała, bo się zacięła, ale nawet tej "zaciętej" nie chcieli wydać stronie polskiej.
- Nie mamy zdjęć z ekranów. Na wieży w Smoleńsku zauważyliśmy inne znaczniki na ekranach niż przedstawiono to w raporcie MAK – mówi Klich. Pułkownik podejrzewa, że Rosjanie chcieli ukryć nieudolne działania lub niesprawne środki nawigacyjne na lotnisku Siewiernyj.
Klich uważa, że utajnienie tych taśm przez Rosjan oznacza, iż chcą oni ukryć "nieudolne działanie kontrolerów na wieży w Smoleńsku, czy też systemów nawigacyjnych lotniska".
Z wnioskiem o udostępnienie taśmy Polska zwróciła się do Rosji w maju 2010 roku. W lipcu prośbę ponowiono. Dotychczas bezskutecznie.
Według Rosjan, zapis się nie zachował, bo uszkodzone zostały przewody pomiędzy kamerą a magnetowidem. 10 kwietnia 2010 roku na lotnisku w Smoleńsku pracowało kilkanaście urządzeń radiotechnicznych: magnetofony, przystawki fotograficzne oraz zestaw wideo z kamerą. Wideo to radarowe zobrazowanie systemu lądowania - czyli radarowy zapis podejścia do lądowania samolotów, w tym wypadku Jaka-40, Iła-76 i Tu-154.