Niektórzy politycy PiS nieoficjalnie mówią, że w sobotę, 8 października, dzień przed wyborami, w trakcie ciszy wyborczej, ma zostać ujawniony zapis rozmowy, którą pół godziny przed katastrofą smoleńską odbył przez telefon satelitarny prezydent Lecha Kaczyński z bratem Jarosławem. Ujawniony stenogram miałby się pojawić w zagranicznych mediach i podobno wskazywać, że lider PiS naciskał na głowę państwa, by mimo złej pogody Tu-154M wylądował w Smoleńsku.
Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla najnowszego „Uważam Rze" powiedział, że nie słyszał o takich plotkach. „Jeśli ta rozmowa nie zostanie sfałszowana, to nie przyniesie nic nowego" – stwierdził. Po raz kolejny podkreślił, że dotyczyła stanu zdrowia ich matki Jadwigi Kaczyńskiej i trwała 25 s, po czym połączenie zostało zerwane.
Istotne w tej sprawie jest znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy prezydent podczas rozmowy z bratem wiedział o fatalnej pogodzie panującej nad smoleńskim lotniskiem. Najprawdopodobniej nie miał takich informacji. Rozmowa braci Kaczyńskich odbyła się bowiem między 8.18 a 8.20, czyli niespełna pół godziny przed katastrofą. Wówczas, jak wynika ze stenogramów z czarnych skrzynek Tu-154M, załoga wiedziała tylko, że nad Smoleńskiem jest mgła. Jednak o tym, że warunki się pogarszają, dowiedziała się już po zakończeniu rozmowy braci Kaczyńskich – m.in. od załogi jaka-40, który w Smoleńsku wylądował wcześniej.
Także wizyta w kokpicie Tu-154M Mariusza Kazany, dyrektora protokołu dyplomatycznego, któremu powiedziano o złej pogodzie, miała miejsce kilka minut po tej rozmowie.
Plotki o ujawnieniu rzekomo kompromitującego zapisu ostatniej rozmowy braci Kaczyńskich krążą wśród dziennikarzy i polityków już od wielu miesięcy. Najpierw sugerowano, że zostanie upubliczniona przez rosyjski MAK, potem, że znajdzie się w raporcie komisji Jerzego Millera. Nic takiego nie nastąpiło. Wydaje się więc, że cała sprawa to tylko niepotrzebne podgrzewanie atmosfery i kolejny przykład wykorzystywania katastrofy smoleńskiej do walki politycznej.