Odwracająca się twarzą do Wisły stolica wyda wkrótce od 123 do 176 mln zł na przebudowę nadrzecznych bulwarów. Tymczasem rzeka jak na złość wysycha. Wczoraj poziom wody wynosił zaledwie 56 cm.
Warszawiacy żartują, że wody jest tak mało, bo wlewa się w dziurę pod tunelem na Wisłostradzie. Ale sytuacja wesoła nie jest. Takie susze oznaczają np., że trzeba zawiesić kursy statków wycieczkowych, że pojawią się problemy z uprawianiem sportów wodnych, nie mówiąc już o tym, że wypieszczone nabrzeża, jak te, którymi miasto ma nadzieję się wkrótce cieszyć, po prostu stracą urok.
Zapowiada to kłopoty dla drobnego biznesu – nabrzeżnych barów czy wypożyczalni sprzętu – ale też np. dla deweloperów. W Porcie Praskim ma przecież powstać wielkie osiedle kuszące mieszkańców m.in. mariną dla jachtów.
Co zrobić ze schnącą rzeką? – Dyskutujemy nad tym – zapewnia rzeczniczka stołecznego ratusza Agnieszka Kłąb. – Na pewno np. poprawimy drożność Wisły, planujemy też usunięcie kamieni z koryta.
– Nie mamy wpływu na poziom wody – przyznaje kierownik Nadzoru Wodnego „Żerań" Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej Mirosław Lisowski. – Nie dysponujemy zbiornikami retencyjnymi mogącymi ją zatrzymać.