Po tym, gdy miasteczko Berehowe na Zakarpaciu nadało status języka regionalnego węgierskiemu, działacze polskich organizacji na Ukrainie myślą o podobnym wywyższeniu naszego języka. Choć w większości Ukraińców nowa ustawa o językach budzi emocje ze względu na spory o rolę rosyjskiego i strach przed rusyfikacją wschodu kraju, mniejszości narodowe patrzą na nią ze swojej perspektywy.
Szanse ma Dołbysz w obwodzie żytomierskim (przed wojną Marchlewsk) – jeden z deputowanych do parlamentu w Kijowie już złożył wniosek w tej sprawie. Może się udać również w kilkunastu wsiach blisko polskiej granicy. Znacznie trudniej byłoby w Berdyczowie. Wprawdzie nieoficjalnie Polacy stanowią tam 15 – 25 proc. ludności, ale oficjalnie – tylko kilka. A dla uznania języka za regionalny potrzeba, by posługiwało się nim co najmniej 10 proc. mieszkańców.
– W naszym mieście polskiego uczy się około 200 osób, dzieci i dorosłych. Dopóki nie powstanie polska szkoła z prawdziwego zdarzenia, będzie bardzo trudno – mówi „Rz" Larysa Wermińska, szefowa miejscowego oddziału Związku Polaków.
Zdaniem ukraińskich ekspertów postulat nadania polskiemu statusu regionalnego nie wzbudzi entuzjazmu przeciwników prezydenta Wiktora Janukowycza. – Nie dlatego, że to język polski, lecz dlatego, że ustawę językową zgłosili i poparli jego współpracownicy – mówi „Rz" Askold Jeromin, wiceszef lwowskiej gazety „Wysoki Zamek".
Jeden z deputowanych już złożył wniosek, by w mieście Dołbysz nasz język stał się regionalnym