Otwierając zakończony w czwartek Samorządowy Kongres Oświaty, stwierdził pan, że dziś największym problemem reformy samorządowej jest to, że swego czasu została odłożona na półkę z sukcesami.
Prof. Michał Kulesza:
Sukces reformy dogorywa, bo czas płynie, tymczasem samorząd został przez polityków i kolejne rządy pozostawiony sam sobie. Z jednej strony mamy głęboki deficyt regulacyjny, z drugiej - na wielu obszarach system jest przeregulowany. Polska reforma samorządowa jest postrzegana w Europie jako wielki sukces transformacji ustrojowej, ale żeby tak było dalej, trzeba na bieżąco modernizować mechanizmy regulacyjne i finansowe, dostosowywać je do nowych zadań i wyzwań cywilizacyjnych.
Deregulacji domagają się samorządy. Wskazują, że za bardzo ogranicza je scentralizowany system oświatowy, który nie pozostawia im marginesu w zarządzaniu oświatą. Ato jest ich zadaniem własnym.
To nie prowadzenie szkół jest zadaniem samym w sobie. Chodzi o efekt ich pracy, o to, by jakość absolwentów była jak najlepsza, aby byli oni właściwie wykształceni i także zdolni do współpracy, odpowiedzialni, z charakterem. Wszystkim zależy też na tym, aby nauczyciele cieszyli się szacunkiem wynikającym z wyników ich pracy, a nie byli „wyrobnikami oświaty”. Trzeba to więc skorelować, wiążąc jakość edukacji z wynagrodzeniami i pragmatyką zawodową pedagogów. I tego domaga się samorząd. Jest też drugie rozwiązanie, niech rząd przejmie odpowiedzialność za edukację i utrzymuje ją za pieniądze, które dotychczas przeznacza na ten cel. Od kilkunastu lat trwa pozorowana dyskusja, z której nic nie wynika, bo kolejne rządy są zakładnikiem związków zawodowych.