Kilkadziesiąt tysięcy ludzi przeszło ulicami Warszawy w marszach organizowanych z okazji Święta Niepodległości. Tradycyjnie już największe emocje wzbudził Marsz Niepodległości organizowany przez środowiska narodowe.
Według organizatorów w tym roku wzięło w nim udział ponad 50 tysięcy ludzi.
Ich wysiłek częściowo zniweczyła grupa kilkudziesięciu zamaskowanych chuliganów, którzy tuż po rozpoczęciu marszu wywołali bijatykę z policją. – Obawialiśmy się jakiejś prowokacji i – niestety – tak się stało – mówi „Rz” jeden z organizatorów, który zwraca uwagę, że pierwsze kamienie w kierunku policjantów rzucano nie z pochodu, ale z bocznej ulicy. – Szkoda, że w świat idą obrazy bijących się zakapturzonych ludzi, a nie tysięcy, którzy z biało-czerwonymi flagami i śpiewając patriotyczne pieśni przeszli ulicami Warszawy – narzeka.
Kiedy doszło do zadymy, organizatorzy manifestacji wzywali do spokoju. Zamieszanie trwało kilkadziesiąt minut. W tym czasie policja zablokowała ulicę Marszałkowską i nie pozwalała uczestnikom marszu na jego kontynuowanie.
W pewnym momencie pojawiła się nawet informacja o możliwym rozwiązaniu marszu. Jednak po negocjacjach prowadzonych przez organizatorów i obecnych na marszu posłów PiS Artura Górskiego, Stanisława Piętę i Przemysława Wiplera policja zezwoliła na dalszy przemarsz w kierunku pomnika Romana Dmowskiego.