Miliarderka i filantropka

Zmarła w poniedziałek Barbara Piasecka-Johnson nie miała szczęścia w biznesie, gdy robiła go w Polsce

Aktualizacja: 05.04.2013 03:20 Publikacja: 05.04.2013 03:19

W Polsce przejdzie do historii jako osoba bardzo zamożna, o wielkim sercu, która nie miała szczęścia w biznesie. W Stanach Zjednoczonych zrobiła typową karierę od pucybuta do milionera, a konkretnie od kucharki do miliarderki.

W obydwu krajach przejdzie do historii jako szczodra filantropka. To doceniono w Stanach Zjednoczonych, gdzie dzisiaj jest za to szanowana. W Polsce, gdzie się urodziła 76 lat temu i zmarła w ostatni poniedziałek  panowało przekonanie, że skoro tak łatwo – bo wychodząc za mąż za milionera – doszła do majątku, to jej obowiązkiem jest pomaganie innym.

Amerykańska miłość

„Basia", jak nazywano ją w USA, urodziła się w 1937 roku w Polsce, na Kresach Wschodnich. Skończyła Wydział Historii Sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim i kursy malarstwa na Uniwersytecie Rzymskim. W Stanach Zjednoczonych znalazła się w 1968 roku. Po angielsku mówiła ledwo, a w kieszeni miała 100 dolarów. Szybko jednak znalazła pracę – jako kucharka w domu Johna Sewarda Johnsona, leciwego już syna współzałożyciela koncernu farmaceutyczno-chemicznego Johnson & Johnson i jego drugiej żony Esther Underwood.

Podobno nie sprawdziły się jej talenty kulinarne, więc została pokojówką. Pracodawca szybko się w niej zakochał, ona jednak zostawiła pracę i przeniosła się do Nowego Jorku, gdzie za odłożone 3 tysiące dolarów postanowiła nauczyć się angielskiego. Ostatecznie w 1971 roku została trzecią żoną Johnsona. Przeżyli razem 12 lat, przy czym w ostatnich miesiącach życia, kiedy jako jedyna osoba z rodziny opiekowała się ciężko chorym Johnsonem, milioner kilkakrotnie zmienił testament, za każdym razem korekty były korzystniejsze dla Piaseckiej-Johnson, a gorsze dla jego szóstki dzieci z dwóch poprzednich małżeństw.

Kiedy więc Johnson umarł w 1983 roku, spadkobiercy natychmiast zaskarżyli zapisy ojca. Proces przed amerykańskim sądem trwał ponad 4 miesiące, uczestniczyło w nim ponad 200 prawników, a sędzia ostatecznie przyznał racę Piaseckiej-Johnson, która przejęła majątek wart ponad pół miliarda dolarów. Dobrowolnie wypłaciła każdemu ze skarżących po 30 mln dolarów. Dzieci Johnsona obwiniały macochę, że wymogła na chorym i słabym ojcu zmianę testamentu na jej korzyść. „Piasecka-Johnson powiedziała wtedy: – Jest mi bardzo przykro, że dzieci ośmieszają ojca. Udają, że nie wiedzą, a przecież ojciec już dawno pozbawił je udziału w spadku" – czytamy w amerykańskim plotkarskim magazynie „People". Z własnej woli również przekazała pieniądze Instytutowi Oceanograficznemu na Florydzie, który był jednym z projektów charytatywnych jej zmarłego męża.

Sztuka i dobre serce

Tyle że pieniądze to nie wszystko. Piasecka-Johnson odziedziczyła także ogromną posiadłość Jasna Polana, którą – korzystając z wiedzy księcia Monaco, Alberta – zmieniła w prywatny klub golfowy. Największą wartość miała jednak prywatna kolekcja dzieł sztuki, którą korzystając z wiedzy zdobytej na studiach zarządzała tak, że kilkakrotnie zwiększyła jej wartość. Ostatecznie w 2012 roku majątek Piaseckiej-Johnson był szacowany przez „Forbesa" na 3,6 mld  dolarów, o 700 mln więcej niż rok wcześniej.

Byłoby tego zapewne więcej, gdyby nie żałowała pieniędzy na najróżniejsze projekty filantropijne i inwestycyjne w Polsce. Niepowodzeniem zakończyła się w 1989 r. próba uratowania gdańskiej  stoczni, wówczas jeszcze im. Lenina. Lech Wałęsa i związkowcy, obiecali, że będą inwestorkę nosić na rękach. Kiedy jednak się okazało, że  wprawdzie zamierza na to przeznaczyć 100 mln dolarów, ale chce na tych pieniądzach zarobić, nastroje diametralnie się zmieniły. Okazało się, że wbrew oczekiwaniom stoczniowców nie ma mowy o tym, żeby płace liczono w dolarach i gwarantowano miejsca pracy do przejścia na emeryturę. Piasecka chciała robić biznes,  stoczniowcy czekali na świętego Mikołaja, więc oczekiwania całkowicie się rozminęły.

– Sam Wałęsa powiedział, że ją wywiezie na taczkach – mówi jego ówczesny bliski współpracownik. Ostatecznie przygoda Piaseckiej ze stocznią skończyła się na tym, że podarowała milion dolarów na fundusz zdrowotny zakładu, ale pozostała tam persona non grata.

Wydała jednak w Polsce o wiele więcej na najróżniejsze projekty charytatywne, ośrodki dla dzieci autystycznych, samotnych matek i domy starców.

Nie wiadomo też, jaka będzie przyszłość pałacu w Pilicy, który Piasecka-Johnson kupiła w 1989 roku. Miała wobec niego wielkie plany. Do tego stopnia, że chciała tam mieć swoją rezydencję. Kiedy ruszyły prace renowacyjne, okazało się jednak, że państwo sprzedało pałac, nie zważając na to, że żyją spadkobiercy właścicieli – rodziny Arkuszewskich. Proces, do kogo ostatecznie pałac będzie należał, trwa nadal. Tak samo jak jest to w przypadku kupna licencji na produkcję preparatów Tołpy, którym miała otworzyć drogę na rynki zagraniczne, czy wreszcie umowa z FOZZ, na mocy której miała wykupić część polskiego długu. Ta transakcja także znalazła finał w sądzie, a proces toczył się kilkanaście lat.

W Polsce przejdzie do historii jako osoba bardzo zamożna, o wielkim sercu, która nie miała szczęścia w biznesie. W Stanach Zjednoczonych zrobiła typową karierę od pucybuta do milionera, a konkretnie od kucharki do miliarderki.

W obydwu krajach przejdzie do historii jako szczodra filantropka. To doceniono w Stanach Zjednoczonych, gdzie dzisiaj jest za to szanowana. W Polsce, gdzie się urodziła 76 lat temu i zmarła w ostatni poniedziałek  panowało przekonanie, że skoro tak łatwo – bo wychodząc za mąż za milionera – doszła do majątku, to jej obowiązkiem jest pomaganie innym.

Pozostało 88% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!