Najpierw zapytam o zdrowie, bo walka przypominała burzę z piorunami...
Krzysztof Włodarczyk:
Te siniaki, które mam, to czysta przyjemność. Dobrze sklejony, rozbity łuk, to też nic wielkiego, szybko się zagoi. Słowem, jak na taką wojnę, straty własne niewielkie.
Trener Fiodor Łapin mówił jeszcze coś o pańskich żebrach. Ponoć narzekał pan na ból i on się tego wystraszył. To też koszty zwycięstwa?
W pewnym momencie obawiałem się, czy to nie jest coś poważniejszego, na szczęście na strachu się skończyło. Czakijew naprawdę bił mocno, nie głaskał, proszę mi wierzyć.