Zespół kierowany przez szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Macieja Laska spotkał się z dziennikarzami po raz trzeci. Tym razem konferencja prasowa była niemal w całości poświęcona przygotowaniu załogi. Przedstawiciele PKBWL przekonywali, że „czynnik ludzki to przyczyna niemal każdej katastrofy lotniczej". Ich zdaniem zawiodło szkolenie w wojsku, załoga nie miała odpowiednich nawyków.
Zdaniem kpt. Wiesława Jedynaka piloci od lat mogli ignorować sygnały systemu TAWS, ostrzegającego przed zbliżaniem się do ziemi. Jego zdaniem prawidłowe lądowanie nie powinno generować takich ostrzeżeń.
Zespół przytoczył dane z zachowanych zapisów, które świadczą, że przed katastrofą system ten wygenerował 125 takich alarmów. Jedynak przyznał, że większość z tych alarmów to ostrzeżenia przed nadmiernym zniżaniem (SINK RATE), a nie znacznie poważniejsze: PULL-UP i TERRAIN AHEAD, nakazujące przerwanie lądowania.
Jak wykazał na konferencji prasowej w Sejmie poseł PiS Antoni Macierewicz, do Urzędu Lotnictwa Cywilnego nie wpłynęła żadna informacja o jakichkolwiek kłopotach z lądowaniem Tu-154M, na którymś z zagranicznych lotnisk. Jego zdaniem rządowi eksperci nie mają kompetencji, by krytykować żołnierzy. – Mamy do czynienia z festiwalem pilotów cywilnych, oskarżających pilotów wojskowych. Nie znają procedur wojskowych, więc jak mają się do nich odnieść – ocenił.