Kto kupił Legię - Roman Abramowicz, szejk? Czy teraz zaczną się wielkie inwestycje?
Dariusz Mioduski: Od półtora roku byłem członkiem Rady Nadzorczej warszawskiego klubu. Myślenie, że do polskiego klubu przyjdzie szejk z walizką pieniędzy, jest nierealne. Żeby poważne pieniądze mogły się tu pojawić, cała liga musi się zmienić, trzeba poprawić jej atrakcyjność i wizerunek. Jestem zawodowym menedżerem i to nie kapitał jest główną wartością, którą wnoszę do Legii. Uważam, że teraz najbardziej Legii potrzebna jest zmiana stylu zarządzania i budowa organizacji na najwyższym europejskim poziomie. To długoterminowy proces, na który potrzebujemy minimum trzy do pięciu lat, choć pewnie nigdy się skończy. Zaczęliśmy już to robić w ostatnim roku i z każdym miesiącem będziemy starać się być coraz lepsi. Kluczowym projektem jest rozwój własnej akademii. Polska jest dużym krajem, w którym nie ma choćby jednego klubu, który byłby w stanie powstrzymać nastolatka przed wyjazdem zagranicę. Stoimy przed wielkim projektem, musimy wszystko dobrze poskładać, dobrać sztab ludzi, żeby za kilka lat oczekiwać regularnej gry w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Jeśli się nam nie uda, to będzie to naszą porażką, ale gdybyśmy zrealizowali cel, możemy pójść krok dalej i pomyśleć o większych pieniądzach. Myślę, że wtedy Legia i w ogóle polski rynek, będą na to gotowe. A ja akurat wiem, jak dotrzeć do instytucji czy osób, które zapewnią potrzebne fundusze.
Kupił pan Legię i jest gotów, by klub nie zarabiał pieniędzy?
Od jakiegoś czasu pracujemy nad tym, by Legia zamykała się w swoim budżecie i nie zamierzamy tego zmieniać. Oczywiście w biznesie jest ryzyko dodatkowych kosztów i jestem w stanie je na siebie wziąć, ale nie zamierzam wyciągać pieniędzy z klubu. Jeśli uda się zwiększyć budżet, to co zarobimy, zostanie w kasie. Ten projekt ma dla mnie charakter bardziej społeczny, niż biznesowy. Przy takich możliwościach, jakie ma Legia, jesteśmy w stanie zrobić coś dużego na skalę europejską.
Mamy uwierzyć, że jest pan altruistą?