PollWatch2014 ma być na bieżąco aktualizowany. Z danych z końca stycznia wynika, że w wyborach zwyciężą socjaliści (217 mandatów), przed chadekami (200). Na kolejnym miejscach będą: liberałowie (70), komuniści (56), zieloni (44) i konserwatyści (42, z czego aż 16 mandatów miałby uzyskać PiS). W porównaniu z obecnym rozkładem siły wzrośnie reprezentacja posłów niezrzeszonych.
Z badań wynika, że choć chadecy (tworzący w PE Europejską Partię Ludową) wygrają wybory w dziewięciu krajach (w porównaniu z sześcioma krajami dla socjalistów), to spadki popularności w bardziej ludnych państwach przyniosą im minimalną przegraną. Na razie jest mowa o różnicy 17 mandatów na 751 ogółem, a więc szala zwycięstwa może się jeszcze przechylać.
Do ewentualnej porażki EPL przyczyni się w Polsce Platforma Obywatelska, tracąc aż 12 z obecnych 28 mandatów. Ale Donald Tusk nie jest jedynym, którego będzie można obwiniać za koniec trwającej nieprzerwanie od 1994 dominacji chadeków w Parlamencie Europejskim. Bo stracą też chadecy we Francji (10 mandatów), w Rumunii (5) i Hiszpanii (5).
Jeszcze większa niż w Polsce będzie zapewne porażka centroprawicy we Włoszech, której ma ubyć 14 mandatów. Nawet Angela Merkel, która zanotowała historyczne zwycięstwo w wyborach krajowych, na arenie europejskiej będzie musiała się pogodzić ze stratą siedmiu mandatów w PE. Dla odmiany socjaliści zyskają w najludniejszych państwach UE. Aż 16 mandatów więcej zdobędą w Wielkiej Brytanii, druga pod względem zysków będzie polska reprezentacja z dziewięcioma dodatkowymi mandatami (SLD i Twój Ruch). Lepszy będzie wynik socjalistów również w Niemczech, Francji i Rumunii, stabilny we Włoszech, ubędzie im mandatów tylko w Hiszpanii. Największym wygranym tych wyborów będą partie populistyczne i eurosceptyczne. Według cytowanego sondażu będą miały ponad 132 mandaty – w porównaniu z 63 obecnie.
Naprzód populiści
Ugrupowania spoza głównego nurtu wygrają we Francji (prawicowy Front Narodowy), we Włoszech (lewicowe ugrupowanie komika Beppego Grillo i nacjonalistyczny ruch Bracia Włosi), w Austrii i Czechach. Ale nawet z taką liczbą mandatów nie będą w stanie wpływać bezpośrednio na politykę europejską, bo nie mają większości i są bez szans na tworzenie koalicji. Wspomniane 132 mandaty nigdy też nie znajdą się w jednej grupie, bo obejmują zarówno radykalną lewicę, jak i prawicę. Trwają co prawda negocjacje między francuskim Frontem Narodowym i holenderską Partią Wolności w sprawie stworzenia wspólnego ugrupowania, jednak nie jest możliwe, by dołączyła do nich brytyjska Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP). – Ugrupowanie to jest wrogie imigrantom, to prawdopodobnie jedyny punkt styczny z radykalną prawicą Francji i Holandii. Poza tym nic ich nie łączy, Nigel Farage (lider UKIP – red.) jest eurosceptykiem, ale nie populistą. Nie będzie chciał być kojarzony z takimi politykami jak Marine Le Pen czy Geert Wilders, bo może mu to zaszkodzić w Wielkiej Brytanii – mówi „Rz" Stephen Booth, ekspert londyńskiego think tanku Open Europe.
Siła zwycięstwa nie da więc populistom i eurosceptykom podstawy do rządzenia w parlamencie europejskim. Nikt też nie będzie z nimi wchodził w koalicję. Ale poprzez zmniejszenie liczby mandatów partii głównego nurtu spowoduje konieczność przegrupowań w centrum. Obecnie możliwa jest doraźna prorynkowa koalicja chadeków, liberałów i konserwatystów, którzy razem mają ?54 proc. głosów. Według sondażu po wyborach ich siła zmniejszy się do zaledwie 41 proc. Ale nie oznacza to, że wahadło przesunie się w lewo, bo ewentualna koalicja w tej części sceny politycznej (socjaliści, zieloni, komuniści) też nie będzie miała większości. W kluczowych sprawach będzie zatem wymagana wielka koalicja na wzór niemiecki: porozumienie między socjalistami i chadekami, prawdopodobnie z udziałem liberałów, którzy czasami głosują jak chadecy (sprawy gospodarcze) lub jak socjaliści (wolności obywatelskie). – Jeśli wybory tak właśnie się rozstrzygną, wielkie grupy będą musiały współpracować – przyznaje w rozmowie z „Rz" Simon Hix, politolog z London School of Economics, jeden z autorów projektu PollWatch2014.