Rajd po zachodzie i północy to ostatni akord kampanii europejskiej SLD. Leszek Miller przez tydzień odwiedzał miasta na tym terenie i spotykał się z kombatantami oraz pionierami, którzy zasiedlali te ziemie.

Dlaczego? – Zaczął się problem z podważaniem polskości tych ziem przez niektóre władze samorządowe – mówi sekretarz generalny Sojuszu Krzysztof Gawkowski. – Część polskiego mainstreamu politycznego deprecjonuje żołnierzy polskich, którzy walczyli u boku Armii Radzieckiej. A rząd chyba przychyla się do tej tezy albo wstydzi się, że polska flaga powiewała nad Berlinem, skoro nie było obchodów z okazji zakończenia II wojny światowej i zwycięstwa nad faszyzmem.

Z tego powodu SLD postanowił zabiegać o dowartościowanie żołnierzy walczących na tych terenach, a także osadników i ich dorobku powojennego. SLD ukuł nawet termin „pionierzy wyklęci" nawiązujący do Żołnierzy Wyklętych, gdyż uważa, że po 1989 roku zapomniano o tych ludziach.

Partia Leszka Millera będzie zabiegać o utworzenie Muzeum Ziem Odzyskanych. – Chcielibyśmy przedstawić w tej placówce wspomnienia ludzi, którzy budowali Polskę na tych terenach, historię walk o te ziemie w czasie II wojny światowej i ich historię po 1945 r. – mówi Gawkowski.

SLD będzie apelował do prezydenta o ustanowienie medalu Ziem Odzyskanych w 70. rocznicę zakończenia II wojny. Historyk Andrzej Paczkowski z Instytutu Studiów Politycznych PAN uważa, że to populizm historyczny. – Odwołanie się do tradycji bierutowskiej, kiedy Ziemie Odzyskane próbowano legitymizować, wytyczając np. piastowski szlak, jest niezbyt sensowną powtórką z historii – mówi. – A pomysł z „pionierami wyklętymi" jest wręcz niesmaczny, bo ci pionierzy w odróżnieniu od Żołnierzy Wyklętych przez dziesiątki lat byli fetowani.