Wirtualna Polska ustaliła, że za opublikowanymi na Facebooku reklamami, które promują Rafała Trzaskowskiego i atakują jego rywali, stoi fundacja Akcja Demokracja i jej partner biznesowy – austriacko-węgierska firma Estratos. Prezes fundacji Jakub Kocjan jest bliski środowisku Koalicji Obywatelskiej. Co więcej – dowodzą dziennikarze Wirtualnej Polski – Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK – Państwowego Instytutu Badawczego wydał w tej sprawie dezinformujący komunikat o „prowokacji”, której „celem mogło być działanie na szkodę kandydata wspieranego przez tego typu reklamy oraz destabilizacja sytuacji przed wyborami”. Jeśli chodzi o to drugie, to się udało. Ale nie stoi za tym Rosja ani PiS czy Konfederacja.
Ujawniona przez WP afera z Akcją Demokracja swój początek ma w tym, że PO nie uznała wyników wyborów w 2015 r.
„Bardzo wielu solidarnościowych kombatantów szczerze rozpacza nad wynikami wyborów. Lament nad urną odbija się zwielokrotnionym echem w telewizji, radiu i prasie, zwłaszcza że większość dziennikarzy sympatyzuje z Unią Demokratyczną, liberałami lub innymi partiami, które przegrały” – pisał w 1993 r. prof. Karol Modzelewski (wydrukowany w „Gazecie Robotniczej” tekst „Szloch nad urną i demokracją” znalazł się w zbiorze „Życiodajny impuls chuligaństwa”).
Bo wszystko zaczyna się i kończy na tym, że Platforma Obywatelska i elity III Rzeczpospolitej, które stanowią jej zaplecze, nigdy nie zaakceptowały i nie zrozumiały wyniku wyborów prezydenckich i parlamentarnych z 2015 r.
Czytaj więcej
Pokolenie „solidarnościowe” od ponad 30 lat wierzy, że w Polsce są tylko dwa obozy i nic poza tym...
„Demokracja ma swoje reguły, które społeczeństwa zachodnie na ogół akceptują. A u nas? Szloch nad urną i demokratyczne przepowiednie sprawiają wrażenie, że nauczyliśmy się demokracji tak, jak dobry dzikus Kali katechizmu: Gdy Kali wygrać wybory, to być demokracja; gdy Kali przegrać wybory, to nie być demokracja, tylko narodowe nieszczęście” – pisał dalej profesor Modzelewski.