Rz: Justyna Kowalczyk otwarcie przyznała, że od ponad roku ma zdiagnozowane stany depresyjne. Myśli pani, że to wyjście do ludzi z chorobą może być tu pewną formą terapii?
Katarzyna Selwant:
Justyna jest zawodniczką, która nie dzieli się wszystkim z dziennikarzami, więc traktowałabym to jako dowód ogromnej odwagi z jej strony. Skoro podjęła decyzję, by podzielić się z nami tą informacją, to znaczy, że w tym momencie akurat tego potrzebowała. Osoba, którą wszyscy znamy i kochamy, pokazuje nam drugą stronę tego medalu: ile wyrzeczeń wymaga odniesienie sukcesu w sporcie i jak wiele trudności można napotkać po drodze. Wielu sportowców przeżywa lub przeżywało podobne trudne momenty w swojej karierze.
Co zazwyczaj jest tego przyczyną?
Sportowcy zmagają się z dużą presją wewnętrzną, którą sami sobie narzucają, ale także z presją zewnętrzną, czyli z oczekiwaniami kibiców. Chcemy, by wygrywali, by byli najlepsi, byśmy mogli być z nich dumni. Oni muszą cały czas stawiać czoła wielkim oczekiwaniom, co powoduje duże napięcie psychiczne.