Marek Falenta to główny podejrzany w aferze taśmowej. Prokuratorzy wciąż prowadzą śledztwo w tej sprawie, a biznesmen, obok dwójki kelnerów jest ich zdaniem jednym z głównym negatywnych bohaterów tej historii.
Falenta wielokrotnie bronił swojego imienia w mediach oraz w trakcie składania zeznań śledczym. Jak sam jednak twierdzi, to wciąż za mało. Dlatego postanowił założyć blog.
"Nazywam się Marek Falenta. Zapewne wiele osób słyszało to nazwisko. W przeciągu ostatnich trzech miesięcy tysiące razy było odmieniane w mediach przez wszystkie przypadki" - zaczyna swój pierwszy wpis główny oskarżony w aferze taśmowej. "Jestem biznesmenem, który jeszcze do niedawna dawał pracę ponad 2000 ludzi i, niestety, w dalszym ciągu, głównym podejrzanym w tak zwanej aferze podsłuchowej. To oficjalnie. Prokuratura nie zakończyła jeszcze przecież śledztwa w tej sprawie. Nieoficjalnie służby specjalne i media wydały już wyrok, ogłaszając mnie głównym inspiratorem nagrań" - pisze dalej.
W kolejnych wersach Falenta przybliża motywy, które kierowały nim przy podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu prowadzenia internetowego dziennika. "Skłoniła mnie do tego sytuacja, w której się obecnie znajduję.Dla naczelnego kozła ofiarnego to chyba najlepsza szansa na powiedzenie tego, co myśli o aferze oraz rzeczach z nią związanych, również tych biznesowych - tłumaczy i dodaje, że jego wypowiedzi w mediach mają dość krótki żywot a jego wypowiedzi w prokuraturze objęte są tajemnicą śledztwa. "Mam jednak wiele do powiedzenia i w miarę możliwości, chciałbym się tym podzielić" - podkreśla na koniec.
Następne teksty na blogu Falenty poświęcone są politycznym wydarzeniom ostatnich dni. Biznesmen komentuje skład nowego rządu i odejście z niego Bartłomieja Sienkiewicza, jednego z głównych nagranych na taśmach ujawnionych przez "Wprost" oraz protesty górników.