System PKW nie zapewnia żadnego bezpieczeństwa. "Amatorsko napisany"

- Na uczelniach uczy się znacznie więcej, niż to, co widzimy w kodzie modułu wyborczego dla PKW - mówi "Rzeczpospolitej" Marek Małachowski, inżynier programowania w Grupie Manubia.

Aktualizacja: 18.11.2014 18:27 Publikacja: 18.11.2014 17:57

Przewodniczący PKW Stefan Jaworski (z lewej) i sekretarz Kazimierz Czaplicki

Przewodniczący PKW Stefan Jaworski (z lewej) i sekretarz Kazimierz Czaplicki

Foto: Fotorzepa/Radek Pasterski

Suchej nitki na działaniach Państwowej Komisji Wyborczej nie zostawiają internauci, którzy opublikowali w sieci kod jednego z modułów systemu informatycznego wykorzystywanego do liczenia głosów. Podobną opinię wyraża Marek Małachowski, inżynier oprogramowania w firmie Manubia, który ten kod przeanalizował.

- Naprawdę jest bardzo amatorsko napisany. Profesjonalna firma nie powinna czegoś takiego oddać. To nie miałoby szans na zaliczenie na uczelni nawet - mówi "Rzeczpospolitej". Jego zdaniem ten system nie stanowi większego zagrożenia dla bezpieczeństwa wyborów, ale też go nie zwiększa. - On dawał po prostu iluzoryczne wrażenie, że korzystać mogą z niego tylko członkowie komisji - tłumaczy.

A to nie prawda, bo hasło dostępu mógł wygenerować każdy. - Wpływu to jednak większego na wiarygodność wyborów nie ma, bo po skorzystaniu z tego programu, zatwierdzić wyniki musi jeszcze przewodniczący komisji. I to on sprawdza, czy to co wypluwa program, jest prawdziwe - przyznaje. - Gorzej, jeśli jakaś postronna osoba dostanie się do komputera komisji, a przewodniczący tego nie zauważy - zastrzega Małachowski.

Dlatego zdaniem eksperta dobrze, że system nie zadziałał. - Dzięki temu obserwujemy dokładną weryfikację wszystkich wyników i wydruków. Szanse, że ktoś niepowołany mógł wprowadzić błędne dane się zmniejszyły - podkreśla Małachowski.

Wątpliwości wzbudza także cena systemy. Zdaniem specjalisty z firmy Manubia, 429 tys. zł, za jakie firma Nabino zgodziła się wykonać moduły, to bardzo niska kwota. - Zwłaszcza, że było na to zaledwie trzy miesiące, a taki system wymaga dużego profesjonalizmu - podkreśla specjalista inżynierii programowania.

Przyznaje jednak, że opublikowany przez internautów kod jednego z modułów, nie jest wiele wart. - Najwyżej kilka tysięcy. Nawet, jeśli ktoś pracował nad tym trzy miesiące, to efekt jest fatalny. Na uczelniach uczą więcej, niż tu zobaczyliśmy - ocenia Małachowski.

Jak tłumaczy, istnieją profesjonalnego metodologie pisania kodu. - Wtedy osoby, które się znają na programowaniu, od razu widzą, do czego taki kod służy. Wszystko jest uporządkowane. Są też tak pisane, żeby można było przeprowadzić testy oprogramowania. To one decydują, czy może być on wykorzystany w praktyce - tłumaczy. Jego zdaniem, kod modułu dla PKW był tak napisany, że niemożliwe jest, by ktokolwiek inny niż autor, mógł wiedzieć, o co w nim chodzi. - I nie dawał żadnego automatyzmu testowego. Po prostu zabrakło profesjonalnej metodologii - podkreśla.

Małachowski uważa też, że dobrą praktyką byłoby udostępnianie kodów w sieci, na zasadzie open source. Zaznacza, że nie osłabiłoby to bezpieczeństwa takich programów. - Istota zabezpieczeń jest to, że muszą być dobrze zaprojektowane i skuteczne, a nie tajne - tłumaczy. I dodaje, że dzięki publicznym kodom, zawodowi programiści mogliby zgłaszać swoje uwagi, co w przyszłości mogłoby zapobiec takim sytuacjom, jak obecna.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej