Przemysław Prekiel: Do przyjaciół z Lewicy, którzy stracili to, co najcenniejsze

Wygrana Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich to nie tylko klęska polityki rządu Donalda Tuska, którego ważnym elementem jest Nowa Lewica, ale przede wszystkim zwycięstwo prawicowego pragmatyzmu, konsekwentnie budującego przez lata sprawnie działającą agendę, której wyrazicielem była polityka historyczna, z IPN na czele.

Publikacja: 03.06.2025 04:50

Przemysław Prekiel: Do przyjaciół z Lewicy, którzy stracili to, co najcenniejsze

Foto: PAP/Leszek Szymański

Politycy i polityczki Lewicy od czasu do czasu dostrzegają jednym okiem, że polityka historyczna jest ważna i istotna. Jest bowiem tym elementem, który może odróżnić Lewicę od zarówno prawicowo-nacjonalistycznej prawicy, jak i liberalnego mainstreamu.

Jeszcze dwie dekady temu było to wyraźnie zauważalne i realizowane przez nieboszczkę SLD. Wówczas to liderzy Sojuszu wyrażali potrzebę pamiętania o dorobku Polski Ludowej, z szacunkiem mówiąc o ludziach, którzy żyli i pracowali w tamtym systemie. Mogło się to nie podobać, ale przynosiło konkretne profity. Obecnie nie ma już w zasadzie elektoratu, który z nostalgią wspomina czasy PRL-u, bo z powodów biologicznych niknie na naszych oczach, a jego resztki popierają dziś już PO, co widać zwłaszcza na terenach tzw. ziem odzyskanych, które były bastionem postkomunistycznej lewicy. Dawni funkcjonariusze mundurowi nie utożsamiają się już z lewicą, gdyż nie widzą w niej sprzymierzeńca, a sami byli w zasadzie zawsze dość konserwatywni obyczajowo, więc rewolucja kulturowa obecnej lewicy nie jest im szczególnie bliska.

Dlaczego młodzież utożsamia się z prawicą?

Kilka lat temu, wśród liderów dawnego SLD pojawiało się kilka sensownych pomysłów, jak np. budowa Muzeum Niepodległościowego Ruchu Socjalistycznego, gdzie mogła wybrzmieć i być dostępna na co dzień praktyczna wiedza o polskim niepodległościowym ruchu socjalistycznym, z jego tradycjami, dorobkiem, konkretnymi osiągnięciami. Będąc obecnie w rządzie, Nowa Lewica mogłaby tę próbę podejmować, a nawet gdyby nie udało się jej tego osiągnąć, wyjść z inicjatywą, lobbować wśród pasjonatów, którzy mogliby w tym uczestniczyć.

Czytaj więcej

Karol Nawrocki prezydentem. Prof. Sławomir Sowiński: Lewica moze przejść do opozycji

Taka oferta byłaby wskazana zwłaszcza z myślą o młodzieży, która w zdecydowanej większości utożsamia się z prawicą dzięki m.in. kultowi tzw. żołnierzy wyklętych, a lewica kojarzy im się z kolaboracją, zdradą narodową, UB i terrorem, mordowaniem polskich patriotów. Skąd młodzież na dowiedzieć się o bojowcach PPS, którzy walczyli z caratem, o walce, jaką PPS toczyła z sowiecką Rosją w 1920 roku? Czy słyszał ktoś o jedynym polskim parlamentarzyści, który jako ochotnik zginął w tej wojnie? Był nim socjalista Aleksander Napiórkowski, działacz PPS z Łodzi. Młodzież nie wie, że to rządy Daszyńskiego i Moraczewskiego, z wydatną pomocą Piłsudskiego, wprowadziły Polskę w XX wiek z jej nowoczesnym ustawodawstwem socjalnym i 8-godzinnym czasem pracy, co było w ówczesnym czasie prawdziwą rewolucją społeczną. O zaangażowaniu PPS w walce o niepodległość w czasie II wojny światowej z pewnością nie słyszał nikt poniżej 30. roku życia. Działacze tej partii stanowili oparcie dla gen. Władysława Sikorskiego, a ostatnim premierem czasu II wojny światowej był Tomasz Arciszewski, były bojowiec.

Spór o historię PRL

Dla zachowania równowagi Lewica powinna grać na wielu instrumentach. Namiętny spór o historię toczy się również w kwestii oceny tego, co działo się w Polsce po 1945 roku. Dla dziejowej sprawiedliwości Lewica powinna przypominać ogromne osiągnięcia Polski Ludowej, jak skuteczna walka z analfabetyzmem, elektryfikacja miast i wsi, uprzemysłowienie państwa, odbudowa kraju po największych w historii narodu zniszczeniach wojennych. O wielkich społecznym awansie młodzieży wiejskiej i robotniczej, jej eksodusie do miast.

Czytaj więcej

Przemysław Prekiel: Bitwa o pamięć. Donald Tusk zrozumiał, że potrzebuje wpływu na historię

O ówczesnym usadowieniu Polski w bloku państw satelickich wobec ZSRR nie zdecydował naród, nie zdecydował też sam Stalin, ale przesądzili o tym nasi sprzymierzeńcy, czyli Wielka Brytania i USA. Obecnie bitwa o pamięć o czasach PRL w zasadzie nie jest już dla Nowej Lewicy istotna. Nie ma bowiem z tego żadnych korzyści, ale odbija się to czkawką, gdyż wszystko to, co w ówczesnym systemie zbudowano, nie zasługuje na wyłączne potępienie. Zwykła ludzka przyzwoitość nakazuje bić się o prawdę, nawet gdyby – jak w tym przypadku – nie byłoby z tego politycznych korzyści.

Dziś Lewica ma wyłącznie tęczowy kolor, a jej czerwony sztandar zblakł

Patrząc na dzisiejszy elektorat Nowej Lewicy, to widać, iż są to głównie młodzi wyborcy, z większych ośrodków miejskich, którzy są najbardziej podatni na liberalną obyczajowość. Partia nie wie w zasadzie, po co funkcjonuje, kim jest i kogo ma reprezentować. Nie zbudowała żadnych własnych mediów, zaplecza, które byłoby nośnikiem jej przekazu. Będąc od niemal dwóch lat w rządzie, mając narzędzia, nie zrobiła nic, żeby przynajmniej zmienić ten stan rzeczy.

A niezrozumiałe przekazy pozostają w pamięci. W 2023 roku, podczas kampanii samorządowej, polityczki i politycy Lewicy postawili – bardzo słusznie – na politykę mieszkaniową. Z enigmatycznych jednak powodów zorganizowali konferencję w Wiedniu, a nie np. w Inowrocławiu, gdzie lewicowy prezydent ma konkretne sukcesy na tym polu. Nowej Lewicy brakuje kogoś o formacie prof. Grzegorza Kołodki, który byłby twarzą lewicowej polityki społeczno-gospodarczej. Dziś Lewica ma wyłącznie tęczowy kolor, a jej czerwony sztandar, który płynął ponad trony, zblakł, tracąc to, co najcenniejsze – ludzi pracy.

Przemysław Prekiel

Przemysław Prekiel

Foto: mat. pras.

Autor

Przemysław Prekiel

Publicysta, politolog, historyk polskiej lewicy. Napisał biografię Stanisława Dubois, Ludwika Cohna i Stanisława Kelles-Krauza

Politycy i polityczki Lewicy od czasu do czasu dostrzegają jednym okiem, że polityka historyczna jest ważna i istotna. Jest bowiem tym elementem, który może odróżnić Lewicę od zarówno prawicowo-nacjonalistycznej prawicy, jak i liberalnego mainstreamu.

Jeszcze dwie dekady temu było to wyraźnie zauważalne i realizowane przez nieboszczkę SLD. Wówczas to liderzy Sojuszu wyrażali potrzebę pamiętania o dorobku Polski Ludowej, z szacunkiem mówiąc o ludziach, którzy żyli i pracowali w tamtym systemie. Mogło się to nie podobać, ale przynosiło konkretne profity. Obecnie nie ma już w zasadzie elektoratu, który z nostalgią wspomina czasy PRL-u, bo z powodów biologicznych niknie na naszych oczach, a jego resztki popierają dziś już PO, co widać zwłaszcza na terenach tzw. ziem odzyskanych, które były bastionem postkomunistycznej lewicy. Dawni funkcjonariusze mundurowi nie utożsamiają się już z lewicą, gdyż nie widzą w niej sprzymierzeńca, a sami byli w zasadzie zawsze dość konserwatywni obyczajowo, więc rewolucja kulturowa obecnej lewicy nie jest im szczególnie bliska.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO
Publicystyka
Roch Zygmunt: Donald Tusk nigdy nie miał „patentu na populizm”
Publicystyka
Jarosław Kuisz: Czy sny o liberalnej demokracji ostatecznie się rozwieją?
Publicystyka
Jan Zielonka: Co po wyborach może zrobić rząd Donalda Tuska? Bardzo wiele
Publicystyka
Wybory prezydenckie w Polsce 2025: Nie przegrała Polska liberalna ani nie wygrała Polska konserwatywna
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dziesięć powodów, dla których przegrał Trzaskowski. To wina Tuska?
Publicystyka
Michał Kolanko: Kampania wyborcza 2025 przyniosła medialną rewolucję