Dlaczego 16 uczniów i uczennic z Haltern i dwie młode nauczycielki zginęło w katastrofie lotniczej we francuskich Alpach? To pytanie zadają sobie rodziny, koledzy i przyjaciele ofiar.
Dzień po katastrofie ulica prowadząca do gimnazjum im. Josepha Koeniga była zastawiona wozami transmisyjnymi niemieckich, europejskich i światowych stacji radiowych i telewizyjnych. Teren gimnazjum, z którego grupa uczniów udała się do Hiszpanii w ramach wymiany szkolnej, jest dla publiczności niedostępny.
Z jednej strony dziennikarze, kamerzyści i mikrofony, z drugiej zaś opłakujący ofiary katastrofy dzieci, młodzież i dorośli. Albo trzymają się za ręce, albo obejmują się nawzajem. Niektórzy stoją na uboczu, inni klękają, żeby złożyć kwiaty albo zapalić jedną z licznych świeczek na schodach prowadzących do wejścia głównego.
„Przez całą noc nawet oka nie zmrużyłam"
Ludzie przychodzą i odchodzą z opuszczonymi głowami i zaczerwienionymi oczami. „Przez całą noc nawet oka nie zmrużyłam", mieszkanka Haltern mówi do mikrofonu włoskiego dziennikarza.
Uczeń ze starszej klasy odpowiada na pytania grupy dziennikarzy telewizyjnych: „Tak, znałem niektóre ofiary katastrofy. Wszyscy jesteśmy zszokowani". Z jego twarzy można wyczytać, że czuje się niepewnie. Nie wie, czy rozmowa z prasą jest w tej sytuacji na miejscu, czy można by mu ewentualnie zarzucić brak pietyzmu.