Przed rozpoczęciem spotkania obaj antagoniści – Rosja i Ukraina – dokonali wzmocnienia swoich dyplomatycznych sił przy stole rokowań.
Moskwę przestał reprezentować ambasador w Kijowie Michaił Zurabow. Przeciw niemu podniosła się w rosyjskiej stolicy fala krytyki, choć nie do końca jest jasne z jakiego powodu. Ale minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow pytany był przez dziennikarzy wprost, kiedy go odwoła z Kijowa. „Pod koniec roku dokonujemy oceny pracy dyplomatów i dotyczy to każdego" – uchylił się od odpowiedzi.
Zamiast Zurabowa do Mińska przyjechał były rosyjski ambasador w Syrii Azamat Kulmuchamietow. Odpowiedzialny on był za prowadzenie rosyjskiej polityki w kraju ogarniętym wojną domową, którego władca stał się persona non grata w większości krajów arabskich. W tej prawie beznadziejnej sytuacji Kulmuchamietowowi udało się utrzymać rosyjskie wpływy w Damaszku i choć częściowo wyprowadzić syryjskiego dyktatora z międzynarodowej izolacji. Teraz został wysłany przeciw Ukraińcom.
Ale druga strona również sięgnęła po doświadczonych i twardych polityków. Szef ukraińskiej delegacji, były prezydent Leonid Kuczma, dostał do pomocy dwóch swoich starych znajomych. Pierwszy to były oficer KGB, a potem twórca Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, były wicepremier i premier Jewhen Marczuk. „To jedyny człowiek, który nie bał się (rosyjskiego ministra obrony z czasów Jelcyna) Pawła Graczowa, mimo że ten w czasie dyplomatycznych spotkanie rozmawiał z Ukraińcami jedynie za pomocą wyzwisk. Marczuk był jedynym, który potrafił go przetrzymać" – powiedział o ekskagebiście rosyjski politolog z Kijowa Siergiej Tołstow.
Drugim jest 76-letni Wołodymyr Horbulin, były wieloletni sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa, szanowany w Kijowie przez polityków wszystkich partii (z wyjątkiem ludzi zbiegłego prezydenta Janukowycza).
Mają oni stanąć na czele podgrup grupy kontaktowej, które powinny się zająć uregulowaniem konfliktu w poszczególnych dziedzinach: politycznej, bezpieczeństwa, gospodarczej i humanitarnej. Innymi podgrupami pokierują: była sekretarz prasowa prezydenta Juszczenki Iryna Heraszczenko i Ihor Weremij, odpowiedzialny obecnie za reformę administracyjną. Nie wiadomo, kim będą ich przeciwnicy z rosyjskiej strony. Utworzenia podgrup od dłuższego czasu domagali się separatyści, Poroszenko uległ.
Separatyści z kolei wycofali swe zastrzeżenia wobec OBWE, której przedstawiciele powinni koordynować pracę podgrup. Od lutego organizacja, której misja bardzo się uaktywniła w Donbasie, zdążyła zaleźć Rosjanom za skórę, bez przerwy sprawdzając, kto i dlaczego strzela na linii frontu, choć powinno obowiązywać zawieszenie broni. W przytłaczającej większości wypadków stwierdzano winę separatystów, co tych ostatnich bardzo złościło.