Od ostatnich manifestacji KOD, które można by uznać za sukces, mija już dobre pół roku. Frekwencja jak zmalała w wakacje, tak pozostaje niska. Czy KOD ma sposób na przezwyciężenie marazmu? Wiceszef Radomir Szumełda w rozmowie z „Rzeczpospolitą" zapowiada, że planowane na 13 grudnia manifestacje opozycji w ponad 20 miastach mają tchnąć nowe życie w działania Komitetu.
Początkowo przeciwny organizowaniu manifestacji tego dnia był przewodniczący KOD Mateusz Kijowski, ale po rozmowach z innymi działaczami w końcu się ugiął.
– Nie będziemy odwoływać się do rocznicy wprowadzenia stanu wojennego jako takiego, tylko do samej daty, gdy państwo prawa przestało działać. Teraz też przestaje działać – mówi „Rzeczpospolitej" Jarosław Marciniak, członek zarządu głównego KOD.
Działacz wierzy, że może być podobnie jak wtedy, gdy niemal rok temu Komitet organizował pierwszą manifestację przed TK i nic nie zapowiadało sukcesu frekwencyjnego. – A w proteście wzięło udział ok. 50 tys. osób. To było coś niebywałego – opowiada.
Pytanie, czy potencjalnych manifestantów nie zniechęci skandal wokół płk. Adama Mazguły, uczestnika protestu przeciwko obcięciu esbeckich emerytur (szerzej o tym >A3). Część działaczy ma za złe szefowi KOD, że zachęcił Mazgułę do podpisania się pod listem namawiającym do udziału w antypisowskich demonstracjach 13 grudnia.