Sąd przed zwolnieniem z kosztów sądowych bada, czy podsądny nie ma odpowiedniego majątku i czy czynił starania o zabezpieczenie odpowiednich pieniędzy na wypadek spodziewanego procesu. To sedno najnowszego postanowienia Sądu Najwyższego.
Kwestia ta wynikła w sprawie o wydanie nieruchomości z powództwa miasta st. Warszawy przeciwko jednemu ze stowarzyszeń. Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił wniosek stowarzyszenia o zwolnienie od kosztów sądowych, a ono nie uiściło opłaty w terminie.
Spory kosztują
Stowarzyszenie nie dało za wygraną i odwołało się do Sądu Najwyższego. Ten zaś wskazał, że w polskiej procedurze cywilnej obowiązuje zasada odpłatności za czynności wymiaru sprawiedliwości, a występująca o zwolnienie od kosztów sądowych osoba prawna lub jednostka organizacyjna (a więc także spółki, spółdzielnie) ma wykazać, że nie ma dostatecznych środków na ich uiszczenie (art. 103 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych).
Ubiegający się o takie zwolnienie jest obowiązany nie tylko przytoczyć, ale i wykazać fakty przemawiające za uwzględnieniem wniosku. I to z należytą starannością oraz zachowaniem zasady lojalnej współpracy z sądem, by umożliwiać kompleksową i rzetelną ocenę sytuacji majątkowej takiego podmiotu.
Dopiero analiza tych okoliczności daje podstawę do stwierdzenia, czy osoba prawna dysponuje odpowiednimi środkami i czy przygotowywała się do postępowania sądowego, czyniąc odpowiednie oszczędności. Opłaty sądowe są bowiem rodzajem danin publicznych, a przyznanie sądom prawa zwalniania od opłat nie ma charakteru swobodnego uznania sądu, lecz podlega określonym regułom. Pomiędzy ochroną prawa do sądu a dochodami państwa musi istnieć pewna równowaga, a sąd rozpoznający wniosek o zwolnienie od kosztów winien w odpowiednich proporcjach uwzględnić zarówno interes fiskalny państwa, jak i faktyczne, a nie tylko prawne gwarancje dostępu do sądu.