Piątkowe (18 września br.) posiedzenie Sejmowej Komisji Sprawiedliwości zdominowała krytyka rządowego projektu ustawy o pozwach zbiorowych.
Komisja zażądała dodatkowych opracowań, aby się dowiedzieć, jak to narzędzie rodem z USA funkcjonuje w krajach europejskich i jakie się z nim wiążą koszty.
Profesor M. Scevole de Cazotte z Instytutu Reform Prawnych Izby Handlowej USA jeździ właśnie po Europie, by jej wyperswadować to narzędzie. A w jego stosowaniu Amerykanie mają już 40-letnie doświadczenie.
Motywy były dobre – pomoc najsłabszym konsumentom. Teraz są niezadowoleni prawie wszyscy – oprócz prawników, którzy dostrzegli w tym superinteres i nakręcają często wręcz fikcyjne spory. Ludzie dostają zaś śmiesznie niskie rekompensaty.
Najbardziej cierpią przedsiębiorcy, którzy w 90 proc. wypadków idą na ugodę, bojąc się szantażu, jakim jest nagłośnienie sporu, co często dla firmy oznacza bankructwo. Nic dziwnego, że profesora najmocniej wspierał Krzysztof Pietraszkiewcz, prezes Związku Banków Polskich, a amerykańskiego gościa zaprosiła konfederacja Lewiatan.