Opublikowana właśnie nowela kodeksu postępowania cywilnego wymusza składanie pozwów frankowych spoza lewobrzeżnej Warszawy do lokalnych sądów cywilnych. Pytanie jak to utrudni frankowiczom prowadzenie spraw, bo przecież do tzw. Sądu Frankowego kierowali się z nimi dobrowolnie i chętnie.
Czytaj więcej
Już od przełomu marca i kwietnia frankowicz będzie mógł złożyć pozew tylko w miejscu zamieszkania, a składający pozew o przeprosiny musi się liczyć, że nie zobaczy ich w telewizji.
Tylko nowe sprawy
Jedną z najważniejszych zmian noweli, która w zakresie spraw frankowych wejdzie w życie już po czternastu dniach od ogłoszenia, jest wprowadzono przejściowo na pięć lat reguły, że pozwy na tle umów kredytowych frankowicze będą mogli składać wyłącznie w sądach właściwych dla ich miejsca zamieszkania. Zmianę tę wymusiła trudna sytuacja działającego od dwóch lat w Warszawie specjalnego wydziału cywilnego zwanego Sądem Frankowym, który z powodu przeciążenia sprawami zmuszony był wyznaczać rozprawy dopiero za dwa lata. Nowe rozwiązanie dotyczy tylko nowych spraw, których może jeszcze sporo tam napłynie.
Sędzia Tomasz Niewiadomski, szef tego sądu (formalnie przewodniczący wydziału frankowego), nie odnotowuje istotnego wzrostu spraw w ostatnim czasie. Jest ich teraz w tym sądzie 42 tys. Cieszy się zaś z nowej lepszej siedziby dla tego sądu, z większą liczbą sal, oraz ze zwiększenia liczby sędziów o sześciu od nowego roku - do 31, co pozwala wyznaczać więcej spraw i szybciej je rozpatrywać.
Zyskają lokalne kancelarie
- Zmiany takiej mogliśmy się obawiać dwa lata temu, ale teraz sędziowie nawet w sądach w mniejszych miastach mają więcej doświadczenia w prowadzeniu spraw frankowych. W trudniejszej sytuacji znajdą się kancelarie skupione w wielkich ośrodkach, gdyż będą musiały czasem dojeżdżać do daleko położonych sądów. Podwyżek honorariów nie zauważamy, gdyż nowe kancelarie przebijając się na rynek frankowy proponują frankowiczom promocje - ocenia Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.