Przegrywający musi zwrócić przeciwnikowi także koszty nakazanego przez sąd temu, kto potem wygrał, osobistego stawiennictwa, np. dojazdu do sądu i utraconego zarobku.
Zasadniczo ani wytaczający proces (powód), ani ten, przeciwko komu proces się toczy (pozwany), nie muszą przychodzić na rozprawy, chociaż sąd ma obowiązek zawiadamiania ich o terminach. Sądy z możliwości nakazania stawiennictwa korzystają raczej rzadko, w razie uznania, że potrzebne jest przesłuchanie pozwanego czy powoda.
[srodtytul]Słuszna część żądań[/srodtytul]
Jeśli sąd uwzględnia tylko część żądań wnoszącego sprawę, obowiązuje zasada wzajemnego zniesienia lub stosunkowego rozdzielenia kosztów (art. 100 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=7BD4EB600970849AC3FF7DF6A795D613?id=70930]kodeksu postępowania cywilnego[/link]). Decyduje o nich sąd.
Może on jednak obciążyć jedną ze stron obowiązkiem zwrotu wszystkich kosztów, jeżeli jej przeciwnik przegrał tylko co do nieznacznej części swojego żądania. Tak samo może postąpić, jeśli określenie sumy należnej zależało od wzajemnych rozrachunków lub oceny sądu. W takim wypadku ma się kierować nie tyle arytmetyką, ile zasadami słuszności.
Wzajemne zniesienie kosztów jest regułą, jeśli dojdzie do ugody sądowej (bez względu na jej treść). To samo dotyczy kosztów mediacji. Jednakże strony mogą tę kwestię w umowie unormować inaczej i sąd musi to respektować.