Prezydent miasta odmówił wymeldowania Roberta. L. z pobytu stałego z mieszkania. Z wnioskiem w tej sprawie wystąpiła jego żona Krystyna L. Tłumaczyła, że jej mąż wyjechał za granicę i nie mieszka w tym lokalu od ponad trzech lat.
Krystyna L. odwołała się do wojewody, a ten orzekł o wymeldowaniu Roberta L. Jednocześnie organ odwoławczy wyjaśnił, że w sprawie należało przede wszystkim ustalić, czy Robert L. mieszka w miejscu pobytu stałego czy opuścił je w sposób dobrowolny i trwały. O braku dobrowolności można mówić wówczas, gdy osoba zameldowana bez własnej winy i wbrew swojej woli zostaje niedopuszczona do lokalu w wyniku działania osób trzecich i nie może mieszkać w nim w sposób stały. Wówczas przysługuje jej prawo wystąpienia do sądu z powództwem o przywrócenie naruszonego posiadania.
Na podstawie zebranego materiału dowodowego wojewoda ustalił, że sąd rejonowy wyrokiem z 26 sierpnia 2013 r. oddalił powództwo Roberta L. o ochronę naruszonego posiadania spornego lokalu. Z uzasadnienia wyroku wynika, że powództwo zostało złożone dwa lata po terminie naruszenia posiadania, czyli roszczenie wygasło.
Zdaniem wojewody świadczy to o dobrowolnym i trwałym opuszczeniu lokalu. Natomiast odmowna decyzja prezydenta była zbyt pochopna. Orzekł on bowiem o odmowie wymeldowania Roberta L. tylko z uwagi na korzystne zakończenie jego sprawy o eksmisję przyznające mu prawo wyłącznego korzystania z pokoju znajdującego się w spornym lokalu. To, że ma on prawo korzystać z pokoju, nie może być jedyną przesłanką uzasadniającą odmowę jego wymeldowania, skoro nie mieszka on w tym lokalu od około czterech lat.
Robert L. skierował skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku. Twierdził w niej, że jego wymeldowanie na podstawie art. 35 w zw. z art. 28 ust. 1 i 2 ustawy o ewidencji ludności nie stanowiło wystarczającej podstawy faktycznej do tej czynności. Żona utrudnia mu bowiem dostęp do lokalu, zmieniła zamki w drzwiach i nęka powództwami.