Sebastian Mikosz, nowy prezes Poczty Polskiej (PP), chce wyprowadzić znajdującego się w fatalnej kondycji finansowej operatora na prostą. Zdiagnozował, że największy kłopot to przerost zatrudnienia i generująca straty sieć placówek.
Jeśli spojrzeć na dane, trudno się nie zgodzić. Prawie dwie trzecie wszystkich pocztowych wydatków generują wynagrodzenia (tylko zmiana stawki pensji minimalnej w 2024 r. to dla Poczty dodatkowy koszt rzędu 550 mln zł rocznie, co odpowiada wysokości ok. 10 proc. całkowitego budżetu spółki), z kolei aż 80 proc. placówek jest nierentownych. Stąd PP bierze się za ostre cięcia.
Problemy zagranicznych operatorów
Listy będą trafiać do bibliotek i na stacje benzynowe
Nie tylko Poczta Polska ma problemy związane z podstawowym biznesem – wielu operatorów zagranicznych musi zwijać działalność. Poczta łotewska, która jest w trakcie gruntownej restrukturyzacji, rozważa przeniesienie usług do innych lokalizacji: bibliotek, sklepów czy stacji paliw. Urzędy mogłyby być otwierane na stacjach kolejowych, a oprócz tego świadczono by usługę „listonosza na żądanie”. Ograniczenia wprowadza też Ceska Posta – tam placówki mają mieć elastyczny grafik pracy (godziny otwarcia będą regulowane na podstawie gęstości oddziałów w konkretnej lokalizacji). Czechów czeka więc czterodniowy tydzień pracy placówek pocztowych (obecnie obowiązkowo są one otwarte w każdy dzień roboczy). Wymogi jakościowe obniży też Ofcom – brytyjski regulator rynku pocztowego. Termin dostawy korespondencji ma zostać wydłużony, a częstotliwość jej doręczania – skrócona. Royal Mail, która zanotowała w ciągu dwóch dekad 65-proc. spadek popytu na listy, chce, aby zmiany wprowadzono do kwietnia 2025 r.
Mniej okienek i krótsze godziny otwarcia placówek pocztowych
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, poza ogłoszoną już „naturalną” redukcją zatrudnienia o przeszło 5 tys. osób w skali roku (ta – według przedstawicieli związków zawodowych – finalnie może sięgnąć nawet 10 tys. etatów), która ma się odbywać poprzez niezapełnianie wakatów po osobach odchodzących na emeryturę czy tych, którym kończą się umowy, wdrożone mają być zwolnienia grupowe. Ich skala na razie nie jest znana, ale udało się nam ustalić, że mają dotyczyć głównie sfery administracyjnej. W najbliższych miesiącach wypowiedziany miałby być również układ zbiorowy pracy.