Niemcy są największym udziałowcem Europejskiego Mechanizmu Stabilności (ESM). W opiewającym na 700 mld euro funduszu ratunkowym Berlin gwarantuje 190 mld euro, czyli 27 proc. kapitału.
To sprawia, że zdanie kanclerz Angeli Merkel jest kluczowe dla sposobu walki z kryzysem, a opinia publiczna w Niemczech jest przekonana, że dokłada się do niegospodarnych mieszkańców południa Europy.
W sondażu przeprowadzonym latem 2012 r. 65 proc. Niemców twierdziło, że żyłoby im się lepiej z marką zamiast euro. Ekonomiczne analizy pokazują jednak co innego.
Wymierne korzyści
Niemcom opłaca się być w strefie euro. I to nawet przy założeniu, że nie odzyskają większości udzielonej już pomocy dla Grecji, Irlandii, Portugalii, Hiszpanii czy Cypru. Takie wnioski zawiera raport przygotowany przez największą niemiecką fundację – Bertelsmanna.
– Członkostwo Niemiec w unii walutowej zmniejsza ich koszty w handlu międzynarodowym i chroni przed wahaniami kursowymi. Powrót do marki spowodowałby znaczące szkody gospodarcze. Niemcy straciłyby część dochodu i miejsca pracy – twierdzi Aart De Geus, szef Bertelsmanna.