Link4: Nie da się bez końca utrzymywać cen OC na tak niskich poziomach

Efekty pandemii są dziś inne niż rok czy dwa lata temu, więc ruch samochodów wróci do normy, jeśli już nie wrócił. Ceny polis OC będą więc rosły, bo element inflacji kosztowej jest tu bardzo istotny – mówi Agnieszka Wrońska, prezes Link4.

Publikacja: 22.02.2022 21:00

Link4: Nie da się bez końca utrzymywać cen OC na tak niskich poziomach

Foto: materiały prasowe

Link4 specjalizuje się w ubezpieczeniach komunikacyjnych. Od blisko trzech lat mamy do czynienia ze spadkiem cen obowiązkowych ubezpieczeń OC. Wszystko wokół drożeje, a tu – spadki. Co jest ich przyczyną?

Jak to zwykle bywa, to efekt kilku czynników, które się na siebie nakładają. Zacznijmy od tego, że rynek OC jest w Polsce bardzo konkurencyjny. Działa na nim wiele firm, a w ostatnich latach pojawili się kolejni gracze. W związku z pandemią widać, że firmy coraz mocniej konkurują o ubezpieczenia tych samych aut, ponieważ mamy mniej pojazdów wjeżdżających do kraju niż w poprzednich latach.

O ile w 2019 r. import samochodów używanych do Polski sięgnął 1 mln sztuk, o tyle już w następnym roku z powodu koronawirusa i zamrożenia gospodarek był spory spadek i trafiło do nas ok. 800 tys. aut. W 2021 r. było już trochę lepiej, ale ciągle gorzej niż przed pandemią, bo sprowadzono do nas ok. 900 tys. pojazdów. A jeśli chodzi o sprzedaż nowych samochodów, to od dwóch lat mamy trend spadkowy, co jest związane z zawirowaniami w dostępności takich pojazdów.

To sprawia, że ubezpieczyciele muszą po prostu mocniej walczyć o klientów. Na cenę ubezpieczeń w naturalny sposób wpływa spodziewana liczba szkód. W okresie lockdownów mieliśmy mniejsze natężenie ruchu i mniejszą liczbę wypadków, co mogło czasowo wpłynąć na opóźnienie spodziewanych wcześniej podwyżek cen. Oczywiście mamy przy tym z roku na rok też bezpieczniejsze drogi – jest coraz więcej bezkolizyjnych skrzyżowań, więcej dróg z oddzielonymi pasami ruchu, przez co zaczynamy jeździć coraz bezpieczniej i odpowiedzialniej, co w długoterminowej perspektywie także przekłada się na mniejszą liczbę szkód.

Ale po drugiej stronie mamy szybko rosnącą wartość szkód.

Tak, to druga strona medalu. Mocno drożeją części. Pandemia pozrywała łańcuchy dostaw i zakłóciła produkcję nowych aut. Ale równocześnie ciągle są też problemy z dostępnością części zamiennych. To wydłuża czas napraw, podnosi ich koszt, choćby w związku z koniecznością udostępniania na dłużej samochodów zastępczych. No i oczywiście wyższy kurs euro też odbija się na cenach części.

Czy to wszystko przekłada się na spadek rentowności tego segmentu rynku ubezpieczeniowego?

To trudno jeszcze ocenić, trzeba poczekać na wyniki finansowe całego rynku. Z pewnością jednak korzystnym trendom związanym z mniejszą częstotliwością szkód przeciwstawiają się niekorzystne trendy dotyczące silnego wzrostu ich wartości.

Mówi się w tym kontekście o możliwej interwencji Komisji Nadzoru Finansowego. Czy w pani ocenie interwencja jest potrzebna i czy nastąpi?

Zakłady ubezpieczeń mają mocne systemy kontroli wewnętrznej. Podlegamy też wielu regulacjom, zatrudniamy ekspertów od oceny ryzyka, wykorzystujemy swoje doświadczenie, wiedzę i zaawansowane modele statystyczne, aby spełnić wymogi regulacyjne. Nie zakładałabym, że rynek działa dziś bez zapewnienia adekwatności cenowej polis OC.

W Link4 zwracamy bardzo mocno uwagę na to, by cena ubezpieczenia była odpowiednia do spodziewanych przyszłych kosztów. I choć rentowność rynku może być niższa niż w poprzednich latach, to wszystko wydaje się tu być pod kontrolą. KNF przygląda się tej sytuacji, ale z mojej perspektywy nasze procesy działają prawidłowo.

Pytam o to, bo przed laty podobna sytuacja – wojna cenowa na rynku komunikacyjnego OC – zakończyła się interwencją Komisji, która z kolei przyczyniła się do bardzo mocnego wzrostu cen.

Uważam, że niezależnie od wszystkiego ceny muszą wzrosnąć. Po prostu nie da się ich bez końca utrzymywać na tak niskich poziomach, przy tak rosnących kosztach napraw uszkodzonych pojazdów.

Widzimy, że obecne efekty pandemii są zupełnie inne niż rok czy dwa lata temu, więc ruch samochodów wróci do normy, jeśli już nie wrócił. Ceny polis OC będą więc rosły, bo element inflacji kosztowej jest tu bardzo istotny. Trzeba też pamiętać, że ubezpieczyciele mocno inwestują w poprawę warunków obsługi klientów, w systemy informatyczne. Jeśli rentowność rynku spada, to ogranicza rozwój i innowacyjność. A na to zwracają mocno uwagę obecnie i klienci, i nasi partnerzy.

A czy to, co się teraz dzieje na rynku OC, przekłada się na niższe standardy i warunki napraw uszkodzonych pojazdów?

Nie wiem, jak jest u innych ubezpieczycieli, w Link4 nie możemy sobie jednak pozwolić na niższą jakość usług i obsługi klientów. Zadowolony klient to klient lojalny, który chce z nami zostać albo będzie w przyszłości rozważał zakup naszego ubezpieczenia. Tym bardziej więc zwracamy uwagę na jakość obsługi klienta.

W obszarze likwidacji szkód dobrze obsłużony klient, który otrzymał odpowiednie informacje w odpowiednim momencie, dla którego proces jest przewidywalny i dobrany do jego preferencji, przekłada się na zadowolenie, ale też lepiej kontrolowane koszty obsługi.

Ponieważ w sposób stały mierzymy stopień zadowolenia klientów, z dużą dumą mogę powiedzieć, że wskaźnik zadowolenia jest od dwóch lat w trendzie rosnącym, co potwierdza ogrom wykonanej pracy.

A jak wygląda sytuacja na rynku autocasco? W przeciwieństwie do OC to nie jest ubezpieczenie obowiązkowe. To chyba wiele zmienia?

Po pierwsze, trzeba powiedzieć, że cena nie jest najważniejszym kryterium wyboru polisy AC. Klient sam decyduje, jakie jego wymagania takie ubezpieczenie powinno spełniać, a my musimy zadbać o to, by dobrze je dopasować do tych potrzeb. To wpływa oczywiście na cenę polisy.

Po drugie, mamy jednak, tak jak przy OC, rosnące koszty napraw uszkodzonych aut. Na cenę polis AC coraz mocniej wpływają też ekstremalne zjawiska pogodowe czy rosnąca liczba kradzieży pojazdów. W czasie silnych wichur na samochody mogą spaść połamane drzewa czy ciężkie przedmioty, a grad może spowodować naprawdę duże uszkodzenia. Mamy też coraz więcej tak zwanych błyskawicznych powodzi, które mogą zalać pojazd. Niestety, tego typu szkód jest coraz więcej.

W życie weszły przepisy, które za kilka miesięcy dadzą ubezpieczycielom wgląd w historię mandatów i punktów karnych kierowców. Zabiegaliście o takie rozwiązanie. Dlaczego?

Korelacja pomiędzy mandatami, punktami karnymi i liczbą szkód jest udowodniona, to czysta statystyka.

Z początkiem roku mocno wzrosły mandaty za wykroczenia drogowe. W mojej ocenie z pewnością przyczyni się to do spadku liczby kolizji i wypadków. To nie nastąpi z dnia na dzień, bo zmiana nawyków musi potrwać, ale z czasem będziemy jeździli wolniej, a nadmierna prędkość jest najczęstszą przyczyną złych zdarzeń na naszych drogach. Dostęp ubezpieczycieli do informacji o mandatach i punktach karnych kierowców to dodatkowy czynnik, który może poprawić bezpieczeństwo na drogach.

Mając takie informacje, ubezpieczyciel będzie mógł podnieść cenę polis dla kierowców, którzy notorycznie łamią przepisy drogowe i przez to powodują szkody. Ten czynnik jest już od dawna brany pod uwagę przy wyznaczaniu cen ubezpieczeń komunikacyjnych m.in. w Wielkiej Brytanii.

Robiliście już jakieś przymiarki do tego, o ile wzrosną ceny polis dla piratów drogowych? Budujecie tu jakiś system kształtowania takich podwyżek?

Jest na to jeszcze za wcześnie. Na razie nie mamy dostępu do tych danych. Dostaniemy je w połowie roku. Wtedy będziemy mogli sami ocenić, jak duża jest zależność między mandatami, punktami, szkodowością kierowców a ich wpływem na cenę polisy.

A czy ci najlepsi kierowcy, bezszkodowi, przestrzegający przepisów, będą mogli liczyć na dodatkowe zniżki?

Z pewnością będą mogli liczyć na cenę polisy komunikacyjnej bardziej adekwatną do rzeczywistego ryzyka. Myślę, że po prostu nastąpi większe zróżnicowanie cen pomiędzy kierowcami, którzy nie powodują szkód i jeżdżą zgodnie z przepisami, a tymi, którzy je łamią, a przez to częściej rozbijają samochody.

Mówi się, że rynek ubezpieczeniowy w Polsce zyskał na pandemii – w tym sensie, że wymusiła ona na nim szybką cyfryzację i zmianę modelu obsługi klientów. To zostanie już na stałe?

Wiele zmian jest dobrych z punktu widzenia klientów i z pewnością z nich już nie zrezygnujemy. Jako branża musieliśmy szybko zmodernizować nasze systemy obsługowo-sprzedażowe, już dziś wszystkie procesy są znacznie bardziej cyfrowe. Możliwość zawierania umów na odległość czy zdalne oględziny pojazdu, które są bardzo wygodne dla klientów, sprawdziły się i na pewno zostaną. Ale klient będzie miał zawsze możliwość wyboru najdogodniejszego dla niego rozwiązania. Wszystko, co robimy, jest dla naszych klientów.

Agnieszka Wrońska

Jest prezesem zarządu Link4 od lipca 2016 r. Przed powołaniem na to stanowisko pełniła m.in. funkcję członka zarządu odpowiedzialnego za pion finansów. Z branżą finansową związana jest od początku swojej kariery, a doświadczenie zdobywała m.in. w firmie konsultingowej EY. Od 2018 r. zasiada w radzie Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

Link4 specjalizuje się w ubezpieczeniach komunikacyjnych. Od blisko trzech lat mamy do czynienia ze spadkiem cen obowiązkowych ubezpieczeń OC. Wszystko wokół drożeje, a tu – spadki. Co jest ich przyczyną?

Jak to zwykle bywa, to efekt kilku czynników, które się na siebie nakładają. Zacznijmy od tego, że rynek OC jest w Polsce bardzo konkurencyjny. Działa na nim wiele firm, a w ostatnich latach pojawili się kolejni gracze. W związku z pandemią widać, że firmy coraz mocniej konkurują o ubezpieczenia tych samych aut, ponieważ mamy mniej pojazdów wjeżdżających do kraju niż w poprzednich latach.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ubezpieczenia
Drożeją polisy na zdrowie i abonamenty medyczne
Ubezpieczenia
Roszady w największym polskim ubezpieczycielu. Były szef mBanku na czele PZU Życie
Ubezpieczenia
OFE dały zarobić lepiej niż lokaty bankowe i subkonta ZUS
Ubezpieczenia
Po wyborze nowego zarządu kapitalizacja PZU w górę o blisko miliard złotych
Ubezpieczenia
Rekord sprzedaży polis majątkowych i życiowych Warty