Po marcowej uchwale Sądu Najwyższego, nakazującej wypłatę zadośćuczynień za krzywdę wyrządzoną bliskim poszkodowanego, który w efekcie czynu niedozwolonego doznał ciężkiego i trwałego uszczerbku na zdrowiu, pojawiły się obawy przed skutkami dla ubezpieczycieli. Komisja Nadzoru Finansowego straszyła, że koszty uchwały wyniosą między 600 mln a 16 mld zł, a asekuratorzy grozili podwyżkami cen OC. PZU na ten cel założyło rezerwy w wysokości 148 mln zł.
Z dokładnym szacowaniem kosztów ubezpieczyciele czekali do uzasadnienia uchwały. Pojawiło się ono we wtorek, ucieszyło zarówno ubezpieczycieli, jak i występujące przeciwko nim kancelarie odszkodowawcze. Okazuje się jednak, że na dokładne obliczenie wysokości obciążeń jest za wcześnie.
– Bardzo trudno będzie na podstawie tego uzasadnienia przyznawać odszkodowania bez wyroków sądów; już choćby z powodu braku jasnych kryteriów określenia uprawnionych osób bliskich, jak i ich krzywd, nie mówiąc już o samej wysokości świadczenia – tłumaczy Aleksandra Biały, rzecznik prasowy Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

Radość i niepewność
Nie wszystko jest jasne, ale towarzystwa przestały bać się gigantycznych wydatków. – Wtorkowe uzasadnienie uchwały próbuje tonować obawy ubezpieczycieli przed lawinowym wzrostem wypłaconych zadośćuczynień – mówi Michał Modzelewski, p.o. dyrektora departamentu odszkodowań i świadczeń w Uniqa.