Za wyższe świadczenia zapłaci każdy z nas

Tomasz Tarkowski | Ubezpieczyciele obawiają się nieprzewidywalności i tego, że prawo zacznie działać wstecz

Publikacja: 28.08.2014 05:16

Duże kancelarie odszkodowawcze postanowiły zawalczyć o dodatkowe pieniądze już nie tylko za tzw. szkody osobowe, ale także majątkowe, komunikacyjne. To może spowodować, że ubezpieczyciele będą musieli znaleźć dodatkowe pieniądze na wyższe wypłaty. Tomasz Tarkowski

: Nie sądzę, aby miał to być dla nas duży problem. Kancelarie zamierzają walczyć o wypłaty z rozliczeń kosztorysowych. Takie rozliczenie to oferta dla klienta, którą ten może przyjąć, ale odrzucić, a potem wrócić do nas z fakturami dokumentującymi wyższe koszty naprawy pojazdu. Sytuacja, w której mielibyśmy dopłacać za zamknięte szkody, byłaby sprzeczna z kodeksem cywilnym i ideą ubezpieczeń. Uzyskanie przez kancelarię wyższego odszkodowania w sytuacji, gdy wypłacone odszkodowanie wystarczyło na naprawę, byłoby bezpodstawnym wzbogaceniem.

A jednak kancelarie idą do sądów z takimi sprawami i twierdzą, że w 90 proc. uzyskują wyższe wypłaty, i to średnio o 5,5 tys. zł.

Nie wyobrażam sobie, aby poza pojedynczymi przypadkami sądy miały rozstrzygać takie sprawy na korzyść kancelarii. Szkód likwidowanych kosztorysowo jest 700–800 tys. rocznie, te 2 tys., które trafiły do kancelarii EuCO, to niewielki procent. Nie sądzę, żeby nawet przegranie tych spraw miało znacząco zaważyć na naszych wynikach.

Tworzycie rezerwy na wypadek dopłat do szkód majątkowych?

Nie, bo są to sprawy zamknięte. Oczywiście dokładnie przeanalizujemy każdy przypadek żądania wyższego odszkodowania, ale nie sądzę, aby mogło to spowodować konieczność weryfikacji wysokości rezerw. Jeśli klient zaakceptował rozliczenie na podstawie kosztorysu i nie dysponuje dokumentami ani rachunkami za naprawę, na jakiej podstawie może żądać większych pieniędzy? Każdą złotówkę, jaką wyciągnie z naszej kieszeni, tak naprawdę wyciągnie z kieszeni klienta.

Oceniając takie pomysły, należy mieć na uwadze, że statystycznie w ciągu roku na 100 kierowców szkody ma zaledwie trzech. Ale na wyższe roszczenia kancelarii składają się wszyscy.

KNF przygotowała projekt wytycznych, który ma wykluczyć wątpliwości dotyczące rozliczeń szkód komunikacyjnych.

Projekt dotyczy także rozliczeń kosztorysowych. Obawiam się tylko (zapisy projektu nie są dla mnie jednoznaczne), że KNF chce wprowadzenia jednej kwoty w rozliczeniach niezależnie od tego, czy rozliczamy szkodę na podstawie faktur czy kosztorysowo. A to nie jest dobry pomysł, bo nie ma jednej ceny za naprawę. Nawet w samej Warszawie warsztaty proponują różne ceny, często uzależniają je od tego, czy za naprawę płaci ubezpieczyciel, czy klient z własnej kieszeni. W naszej ocenie zakłady powinny stosować cenę, która nie budzi kontrowersji, ale nie jest też ceną obowiązującą w najdroższym, autoryzowanym serwisie. Istnieje niebezpieczeństwo, że po wypracowaniu przez KNF i rynek standardów rozliczeń kancelarie zaczną je odnosić do zamkniętych spraw, twierdząc, że zostały rozliczone niezgodnie z nimi. Trzeba do tego podejść ostrożnie.

Kancelarii nie wyeliminujemy. W walce o wypłaty za szkody osobowe już się wyspecjalizowały i chwalą się, że potrafią uzyskać w sądach wysokie kwoty.

To prawda. Wiele z nich wyspecjalizowało się w wyszukiwaniu starych roszczeń ze szkód osobowych, w których okres przedawnienia wynosi 20 lat. Chodzi głównie o zadośćuczynienia za śmierć osób bliskich. Szacuje się, że w skali całego rynku wypłaty za tego rodzaju sprawy mogą sięgnąć setek milionów złotych. Dotknie to głównie nas i Wartę, czyli towarzystwa, które przed laty kontrolowały trzy czwarte rynku. Jeśli takie ryzyko się zmaterializuje, te sumy trzeba będzie wkalkulować w taryfy nowych ubezpieczeń, bo rezerw pod te roszczenia nikt nie tworzył.

Trudno przewidzieć, ile ostatecznie towarzystwa będą musiały za szkody osobowe wypłacić, bo sądy orzekają bardzo różne sumy. Śledząc wyroki, mam wrażenie, że kwoty są coraz wyższe.

I to jest bardzo niebezpieczne. Nie ma żadnych standardów dotyczących wysokości wypłat. To jest właśnie to, czego towarzystwa najbardziej powinny się obawiać – nieprzewidywalności i tego, że prawo zacznie działać wstecz. Mam wrażenie, że w odniesieniu do kwestii zadośćuczynień związanych ze szkodami sprzed 2008 roku to już ma miejsce.

Z powodzeniem wprowadziliście bezpośrednią likwidację szkód. Jak pan ocenia ten model po blisko pięciu miesiącach?

To było dobre posunięcie, bo dzięki niemu wywarliśmy presję na rynek. W efekcie walne zgromadzenie Polskiej Izby Ubezpieczeń przegłosowało wprowadzenie ogólnorynkowego systemu BLS i zgodnie z harmonogramem ma to nastąpić już w pierwszym kwartale przyszłego roku. Realizowana przez PZU usługa bezpośredniej likwidacji szkód (czyli możliwość zlikwidowania szkody z OC sprawcy niezależnie od tego, gdzie był on ubezpieczony) przebiega bez problemów z wyjątkiem przypadków, gdy nasi klienci mieli nieszczęście brać udział w wypadku, którego sprawcą był kierowca ubezpieczony w Compensie. Niestety, ten ubezpieczyciel wszelkimi sposobami usiłuje zniechęcić naszych klientów do korzystania z możliwości likwidacji szkody w PZU. Compensa złożyła w Ministerstwie Finansów, KNF i izbie skarbowej pisma, w których m.in. domaga się, aby nasi klienci, którzy zlikwidowali szkodę w ramach BLS, zapłacili podatek od świadczenia, które otrzymali z PZU.

Są do tego podstawy?

Nie ma. Dysponujemy opiniami prawnymi i podatkowymi. Najbardziej kuriozalne jest to, że Compensa, deklarując, że występuje w interesie całego rynku i poszkodowanych, odmawia nam udostępnienia treści tych wystąpień. Odbyło się spotkanie z naszym udziałem w ministerstwie, ale żadne rozstrzygnięcie nie zapadło.

Ilu klientów może sprawa dotyczyć?

Jak dotąd 12 tys. kierowców otrzymało od nas świadczenia w ramach BLS. Wypłacane przez nas świadczenia są bez problemów refundowane przez ubezpieczycieli, u których sprawca miał wykupioną polisę. Nie jest kwestionowana wysokość wypłat ani podstawy prawne takich działań.

—rozmawiała Elżbieta Glapiak

CV

Tomasz Tarkowski

. Członek zarządu PZU i PZU Życie, odpowiada za likwidację szkód i świadczeń. Ukończył Politechnikę Warszawską, Wyższą Szkołę Ubezpieczeń i Bankowości oraz Advanced Management Program na IESE Business School University of Navarra

Duże kancelarie odszkodowawcze postanowiły zawalczyć o dodatkowe pieniądze już nie tylko za tzw. szkody osobowe, ale także majątkowe, komunikacyjne. To może spowodować, że ubezpieczyciele będą musieli znaleźć dodatkowe pieniądze na wyższe wypłaty. Tomasz Tarkowski

: Nie sądzę, aby miał to być dla nas duży problem. Kancelarie zamierzają walczyć o wypłaty z rozliczeń kosztorysowych. Takie rozliczenie to oferta dla klienta, którą ten może przyjąć, ale odrzucić, a potem wrócić do nas z fakturami dokumentującymi wyższe koszty naprawy pojazdu. Sytuacja, w której mielibyśmy dopłacać za zamknięte szkody, byłaby sprzeczna z kodeksem cywilnym i ideą ubezpieczeń. Uzyskanie przez kancelarię wyższego odszkodowania w sytuacji, gdy wypłacone odszkodowanie wystarczyło na naprawę, byłoby bezpodstawnym wzbogaceniem.

Pozostało 87% artykułu
Ubezpieczenia
PZU z nową strategią. W niej sprzedaż Aliora do Pekao, wzrost zysku i dywidendy
Ubezpieczenia
Artur Olech, prezes PZU. O zbrodniach przeszłości i planie na przyszłość
Ubezpieczenia
PZU zaskoczyło na plus wynikami. Kurs mocno w górę
Ubezpieczenia
Solidne wyniki PZU mimo powodzi. Niebawem nowa strategia
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Ubezpieczenia
Mało chętnych na Europejską Emeryturę
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska