– Pasażerowi, który nie może jechać z powodu strajku na kolei, należy się zwrot pieniędzy za bilet bez żadnych potrąceń – mówi Maciej Odolczyk z Urzędu Transportu Kolejowego. – Dzieje się to z winy przewoźnika (art. 18 ust. 2 ustawy – Prawo przewozowe (DzU z 2000 r. nr 50, poz. 601 ze zm.). To wszystko, na co mógł wczoraj liczyć podróżujący na trasie Skierniewice – Łódź, Poznań – Gniezno czy Częstochowa – Katowice pociągiem.
Gdyby się okazało, że podróż została przerwana na ponad godzinę i w związku z tym kontynuowanie jej nie ma sensu, to przysługuje powrót na koszt przewoźnika do miejsca rozpoczęcia podróży. Z naszych informacji wynika jednak, że składy, które wyjechały na trasę w przeddzień strajku, nie stawały w polu, lecz dojeżdżały do miejsca przeznaczenia, nawet po północy.
W innych sytuacjach pasażer może też liczyć na pełny zwrot kosztów podróży, jeśli z niej rezygnuje już na stacji początkowej, gdy pociąg się spóźnia więcej niż godzinę.
Gdy z powodu opóźnienia podróżny zrezygnował z usługi przewoźnika już w drodze, to przysługuje mu zwrot części ceny biletu. Chodzi o sytuację, gdy zdecyduje się kontynuować podróż np. autobusem.
Sąd tylko w teorii
Co pozostaje osobom, które wprawdzie dotarły na miejsce, ale znacznie później, niż planowały, i przez to straciły ważny kontrakt albo wynagrodzenie za cały dzień pracy?