Często zdarza się, że psy reagują na siebie alergicznie, a wręcz agresywnie. Do trudnych sytuacji dochodzi, kiedy dwa takie niepałające do siebie sympatią czworonogi spotkają się podczas spaceru wyprowadzane przez swoich właścicieli. Co, kiedy napór zwierzęcia będzie tak silny, że właściciel nie zdoła utrzymać swojego pupila w ryzach? Konsekwencje takiego zdarzenia mogą być dość kosztowne.
Przekonało się o tym pewne małżeństwo. Michał i Wiesława K. (imiona fikcyjne) mieli dwa psy, w tym buldoga. Podczas jednego ze spacerów z dwoma czworonogami we wrześniu 2009 roku buldog zobaczył psa ich sąsiadki, Elżbiety T. Zaczął ujadać i wyrwał się razem ze smyczą z rąk właścicielki. Psy zaczęły na siebie szczekać. Kiedy sąsiadka próbowała odciągnąć swojego została ugryziona w nogę przez psa państwa K. Kobieta trafiła do szpitala, gdzie założono jej szwy. Przez miesiąc miała zmiany zapalno-obrzękowe. W marcu 2010 r. stwierdzono u niej zmiany wsteczne i bliznowate. Jeszcze w styczniu odczuwała ból nogi.
Przed sądem poszkodowana domagała się 10 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdę doznaną na skutek pogryzienia od firmy ubezpieczeniowej, w której ubezpieczeni byli właściciele buldoga. Zapewniała, że jej pies jest łagodnego usposobienia natomiast pies państwa K. jest agresywny, szczeka na ludzi. Jak dodała, nie mogła uciec, ponieważ ma astmę i nie może podejmować żadnego większego wysiłku fizycznego.
Firma ubezpieczeniowa broniła się, wskazując, że powódka nie udowodniła, że do zdarzenia doszło z winy właścicieli, zaś podstawa odpowiedzialności z art. 431 § 1 k.c. jest oparta na tzw. winie w nadzorze. Firma przekonywała, że do wypadku mogło dojść na skutek niezachowania należytej ostrożności przez poszkodowaną. Jak wyjaśniono, kobieta przyczyniła się do zdarzenia, ponieważ prowadziła swojego psa bez wymaganego kagańca, mimo, że pies sąsiadów od dłuższego czasu agresywnie reagował na jej psa.
Rozpatrujący sprawę Sąd Rejonowy w Lubinie (sygn. akt I C 300/10) uznał, iż ubezpieczyciel nietrafnie bronił się argumentem, że powódka nie udowodniła winy w nadzorze. Jak bowiem wskazano, ze względu na ustawowe domniemanie winy, ciężar dowodu, co do zachowania należytej staranności w nadzorze, spoczywał na stronie pozwanej, która jednak nie wykazała, aby w sposób wystarczająco staranny sprawowała nadzór nad psem.