W swoim ostatnim rejsie z Szarm el-Szejk samolot był załadowany do granic możliwości 217 pasażerów, to o 32 osoby więcej, niż ten typ maszyny ma w swojej specyfikacji. Tyle, że linie czarterowe zazwyczaj ustawiają fotele bardzo ciasno, aby zmieścić podczas rejsu jak najwięcej pasażerów. Podobno jednak „podobno", bo nadal przyczyna katastrofy nie są znane, piloci tej akurat maszyny kilkakrotnie zgłaszali usterki na lotnisku Szarm el- Szejk — podała rosyjska agencja TASS.
W Moskwie Władimir Gutieniew, deputowany z komisji transportu w Dumie powiedział, że będzie wnioskował o obowiązek wycofywania z eksploatacji samolotów starszych, niż 15 lat. Maszyna Metrojetu była jednak intensywnie eksploatowana. Wcześniej latała dla libańskiej linii Middle East Airlines, tureckich Onur Air, saudyjskiej Saudii oraz syryjskich Cham Wings. Sama linia rozpoczynała działalność 22 lata temu jako Kogalymavia, latała po Rosji, potem przekształciła się w Metrojet i operowała głównie z Tallinna i St Petersburga oraz Moskwy do Szarm el-Szejk i Hurghady. Miała 10 samolotów: 2 Airbusy 320, 6 Airbusów 321 i 2 Bombardiery.
Na swoim koncie Metrojet miał jeden wypadek, 4 lata temu — kiedy na pasie startowym w Surgucie jej Tu 154 zapalił się. Udało się wówczas ewakuować większość pasażerów, zanim ogień doszedł do zbiorników paliwa. Zginęły wtedy 3 osoby a 41 zostało rannych.
20 katastrof w 20 lat
W ostatnich 20 latach w Rosji było 20 katastrof lotniczych w których straciło życie 1330 osób. Jak wynika z danych IOSA, międzynarodowej agencji zajmującej się audytem operacji lotniczych w rosyjskich liniach jeden wypadek śmiertelny przypada raz na 1,2 mln lotów, podczas gdy średnia światowa wynosi 1 przypadek śmiertelny na 4,7 miliona, a najczęściej dochodzi do katastrof jeszcze na płycie lotniska, bądź wkrótce po starcie.
Dla przypomnienia niewiele ponad rok temu na lotnisku Wnukowo w Moskwie zginął prezes francuskiego koncernu naftowego Total, Christophe de Margerie. Jego prywatny odrzutowiec zderzył się z pługiem śnieżnym. Początkowo o wypadek obwiniano operatora pługa, którego jednak przecież ktoś wysłał do odśnieżania. Dodatkowo jeszcze okazało się, że w wieży kontroli lotów była na dyżurze jedynie niedouczona praktykantka. Którą też tam ktoś samą zostawił.